Na terenie Ameryki oraz Starego Kontynentu od lat są organizowane wyścigi. Zarówno legalne, jak i stojące na granicy prawa. Maratony pokroju Gumballa 3000, czy Bullruna przyciągają gwiazdy show biznesu, a także wzbudzają wielkie emocje wśród widzów. Rzadko kiedy można bowiem spotkać w jednym miejscu dziesiątki supersamochodów, których posiadacze pałają żądzą wykorzystania ich możliwości...
Moda na ściganie się po publicznych drogach systematycznie ogarnia świat. Dotarła również na Półwysep Arabski. Dosyć odludna kraina okazała się rajem dla maniaków prędkości. Pędząc na złamanie karku i nieustannie przekraczając 200 km/h nie sposób nie docenić paliwa taniego jak woda, czy dróg, przy których drzew szukać ze świecą w ręku...
Zdaniem organizatora wyścig Arab Run może być dla wielu kierowców życiową przygodą. Mało gdzie można stanąć oko w oko z setką innych supersamochodów. Założenia wyścigu są proste – ma stać się epicką wyprawą, która sprawdzi wytrzymałość kierowców oraz ich maszyn.
Arab Run nie jest imprezą dla mięczaków. Wstęp mają jedynie prawdziwi pasjonaci palonych opon oraz wysokooktanowej benzyny, dla których wielkie prędkości oraz debaty o motoryzacji do późnych godzin nocnych to chleb powszedni... Wyprawa pozwoli pokazać się za kierownicą posiadanego supesamochodu tłumom kibiców, a także podzielić się z nimi swoją pasją i entuzjazmem.
Cóż potrzeba, by stać się uczestnikiem tego spektaklu? Otwarty umysł, chęć przeżycia wielkiej przygody oraz sprawdzenia swoich możliwości. Przydatny też będzie pojazd o ponadprzeciętnych możliwościach. Dla maniaków prędkości mamy dobre wieści. Od organizatorów dowiedzieliśmy się, że w przyszłym roku Arab Run opuści pustynne obszary, a kawalkada tysięcy koni mechanicznych przewinie się przez Polskę!
Łukasz Szewczyk