Rzeczpospolita hybrydowa. Jesteśmy bardziej "eko", niż się wydaje
Nie obchodzi nas jakość tego, co wylatuje z rur wydechowych naszych aut, ignorujemy albo nawet negujemy wpływ dwutlenku węgla na środowisko, a pod względem zainteresowania alternatywnym napędami jesteśmy daleko w tyle za całą Europą. To tyle, jeżeli chodzi o stereotypy. Natomiast statystyki zdają się temu obrazowi przeczyć.
Okazuje się, że w rzeczywistości kupujemy bardziej ekologiczne samochody niż Niemcy czy Austriacy. Ale po kolei...
Belgijskie stowarzyszenie ACEA zrzeszające producentów samochodów postanowiło przyjrzeć się temu, jak wygląda sprzedaż modeli z alternatywnymi napędami w poszczególnych krajach Unii. Wzięto pod uwagę elektryki (ECV, w tym plug-iny), samochody hybrydowe (HEV), zasilane ogniwami paliwowymi, czyli de facto wodorowe (FCEV), auta przystosowane fabrycznie do zasilania gazem naturalnym (NGV) oraz inne w zdecydowanej większości jeżdżące na gazie LPG. Co z tego wyszło?
Zdecydowanymi liderami jeżeli chodzi o auta elektryczne, są Szwedzi, gdzie w 2018 r. tego typu wozy miały już 8-proc. udział w całym rynku nowych samochodów. Oznacza to, że już co 12 auto sprzedane w tym kraju jeździło na prądzie. Na drugim miejscu znalazła się Holandia (6,7 proc.), a na trzecim – Finlandia z odsetkiem 4,7 proc. takich wozów.
Polska na tym tle przedstawia się słabo – udział ECV w rynku na poziomie 0,2 proc. oznacza, że zaledwie 2 na 1000 samochodów, jakie wyjechały z salonów w 2018 r., miały napęd całkowicie elektryczny lub hybrydowy plug-in. Ale i tak nie okazaliśmy się najgorsi pod tym względem, bo jeszcze mniej zelektryfikowane okazały się, co prawda dużo mniejsze, kraje takie, jak Cypr, Malta, Chorwacja, a także bogaty… Luksemburg!
Inna sprawa, że w zachodnich krajach, które uchodzą za rozwinięte, zdają się promować elektryfikację i głośno mówią o konieczności obniżenia emisji CO2 przez transport, elektryki też sprzedają się słabo. Ich udział w rynku niemieckim to zaledwie 2 proc., w austriackim i brytyjskim 2,5 proc., we francuskim i duńskim 2,1 proc., a we włoskim zaledwie 0,4 proc.!
Nieznacznie lepiej jest w przypadku klasycznych hybryd. U naszych sąsiadów zza Odry miały w 2018 r. tylko 2,9 proc. rynku, w Austrii 2,2 proc., w Belgii 2,8 proc. a Wielkiej Brytanii 3,4 proc. Na tym tle wyjątkowo dobrze wypada… Polska! U nas udział aut HEV w rynku w 2018 r. wyniósł 4,3 proc.
Owszem, to nadal gorzej niż np. w Finlandii (tam już co dziesiąte auto to hybryda), albo Szwecji i Hiszpanii (5,7 – 5,8 proc.), ale wynik ten ewidentnie przeczy stereotypowemu myśleniu, że jesteśmy kompletnie niezainteresowani alternatywnymi napędami i stanem środowiska. W kategorii HEV zajmujemy 8. miejsce na 28. ujętych w zestawieniu krajów. Obraz ten zgadza się z poziomami sprzedaży osiąganymi przez czołowych producentów hybryd obecnych na naszym rynku - w największej mierze są to Toyota i Lexus.
Ta pierwsza jest od kilku lat numerem 2. na liście najchętniej kupowanych marek, a z 12 oferowanych przez nią obecnie modeli osobowych aż 8 dostępnych jest w wersjach hybrydowych. W przypadku Lexusa notującego co roku 20-30 proc. wzrosty sprzedaży w wersji hybrydowej można kupić każdy z dziewięciu oferowanych oficjalnie modeli – od kompaktowego CT 200h począwszy, przez trzy crossovery i SUV-y (UX 250h, NX 300h i RX 450h), aż na sportowym gran turismo LC 500h i ultraluksusowym LS 500h skończywszy. Już połowa wszystkich Lexusów sprzedawanych na polskim rynku ma napęd spalinowo-elektryczny.
A co z innymi alternatywnymi napędami? Samochody z ogniwami paliwowymi, jak i na gaz naturalny to absolutna nisza. Rozwój tych pierwszych ogranicza infrastruktura do tankowania wodoru i mizerna podaż modeli. W zasadzie kupić można tylko Toyotę Mirai, trudniej będzie o Hyundaia Exeo. I to już cała dostępna "gama wodorowa", w dodatku nie na wszystkich rynkach.
W przypadku gazu jest podobnie, choć na wyróżnienie zasługują tu Włochy, gdzie "aż" 2 proc. aut sprzedanych w 2018 r. było fabrycznie przystosowanych do spalania CNG. Ale jeszcze bardziej Włosi lubują się w autach na LPG, które miały tam 6,5-proc. udział w sprzedaży. Na drugim miejscu w tej kategorii znalazła się Polska z odsetkiem 1,4 proc.
Jakby nie patrzeć, nasze osiągnięcia na polu alternatywnych napędów nie są takie mizerne, jak zwykło się sądzić. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że podchodzimy do tego nieco bardziej racjonalnie niż inne kraje.
Zamiast w elektryki, które nie są jeszcze do końca sprawdzone i budzą sporo kontrowersji (energochłonna produkcja i późniejsza utylizacja ogromnych baterii, ładowanie prądem wyprodukowanym z węgla i tym podobne kwestie, z którymi należy sobie w najbliższej przyszłości poradzić.) inwestujemy w hybrydy, które nie mają ograniczeń w postaci zasięgu czy czasu ładowania, ale jednocześnie pomagają ograniczać emisje dwutlenku węgla, spalin jako takich i zużycia paliwa. Pragmatyzm polskich kierowców po raz kolejny znajduje odzwierciedlenie w liczbach.