RPO chce pierwszeństwa pieszego przed pasami. Zmiana nie będzie łatwa
Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do ministra infrastruktury o zmianę przepisów dotyczących pieszych. Zdaniem RPO ci ostatni powinni mieć pierwszeństwo przed samochodami jeszcze zanim wejdą na przejście. Zdaniem ekspertów niewłaściwe wprowadzenie zmian tylko pogorszy sytuację.
Będą zmiany?
Dziś według polskiego prawa pieszy ma pierwszeństwo na przejściu dopiero wtedy, gdy znajduje się na pasach. Zdaniem RPO nadszedł już czas, by pierwszeństwo przyznać pieszemu przed przejściem. W myśl propozycji Adama Bodnara kierowcy musieliby ustąpić pieszemu już wtedy, gdy ma on zamiar wejść na przejście. Miałoby to być sygnalizowane poprzez stanie przed "zebrą" i oczekiwanie. Przedłożona w resorcie infrastruktury propozycja RPO jest owocem spotkania z przedstawicielami stowarzyszeń "Miasto Jest Nasze" i "Piesza Masa Krytyczna".
Zdaniem RPO zmiana przepisów poprawiłaby bezpieczeństwo pieszych. Wiedząc, że pierwszeństwo przysługuje nie tylko człowiekowi na przejściu, ale także oczekującej na to osobie, kierowcy musieliby zachować jeszcze większą ostrożność i w większym stopniu zmniejszyć prędkość.
Rzecznik wskazuje, że w polskim prawie są już przepisy, z których można byłoby wywodzić pierwszeństwo ludzi wchodzących na przejście dla pieszych. Zgodnie z par. 47 ust. 4 rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych, kierujący pojazdem zbliżający się do przejścia oznaczonego znakiem D-6 jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo osób znajdujących się na przejściu lub na nie wchodzących. Przepis ten nakazuje kierowcy zmniejszyć prędkość na tyle, aby mógł się zatrzymać przed przejściem - jeżeli pieszy na nim się znajduje lub na nie wchodzi.
Przepis ten pozostaje jednak w sprzeczności z Prawem o ruchu drogowym, w myśl którego pierwszeństwo przed pojazdem ma tylko pieszy na przejściu. Ponadto ustawa nie przekazuje do uregulowania w rozporządzeniu zasad zachowania się uczestników ruchu w miejscach oznaczonych znakami drogowymi.
Tak, ale...
Polska ma poważny problem z bezpieczeństwem pieszych. Z raportu Komendy Głównej Policji wynika, że w 2017 r. (danych za cały rok 2018 wciąż nie ma) piesi stanowili 20 proc. wszystkich ofiar wypadków, w tym aż 31 proc. ofiar śmiertelnych. Do 66 proc. potrąceń doszło z winy kierujących pojazdami. Aż 64 proc. potrąceń z winy kierowców miało miejsce na przejściu dla pieszych.
Nic więc dziwnego w tym, że RPO proponuje zmianę prawa na bardziej przychylne dla pieszych. Takie przepisy obowiązują m.in. w Austrii, Belgii, Danii, Francji, w Niemczech czy Szwajcarii. W każdym z tych krajów bezpieczeństwo drogowe stoi na znacznie wyższym poziomie niż w Polsce. Wydaje się więc, że skopiowanie obowiązujących tam przepisów powinno poprawić sytuację. To jednak nie takie proste.
- Wprowadzenie zmian w przepisach to dobry pomysł, ale trzeba to zrobić rozważnie - mówi Tomasz Kulik, instruktor nauki jazdy i techniki jazdy. - Nowe przepisy powinny określać, że pierwszeństwo ma pieszy zamierzający skorzystać z przejścia, ale z drugiej strony pieszy przed wkroczeniem na pasy powinien mieć obowiązek upewnienia się, że to pierwszeństwo zostanie mu udzielone. Proponowałbym również, by od uchwalenia przepisów do wejścia w życie upłynął przynajmniej rok, który zostanie poświęcony na przeprowadzenie odpowiednich kampanii społecznych. W przeciwnym razie zamiast poprawy będziemy mieć wzrost liczby wypadków – kwituje Tomasz Kulik.
Do poprawki nie tylko przepisy
Nowelizacja przepisów o pierwszeństwie pieszych jest konieczna, by wprowadzić nas do kręgu państw, w których uczestniczenie w ruchu drogowym nie powoduje obaw o własne życie. Sama zmiana prawa jednak nie wystarczy. Przede wszystkim potrzebna jest metamorfoza mentalności kierowców i pieszych. Ci drudzy musieliby zawczasu nauczyć się, jak bezpiecznie korzystać z nowych praw. Kierowcy mają przed sobą znacznie większą pracę.
W działaniach, które musiałyby poprzedzić nowelizację przepisów, nie chodzi tylko o poinformowanie zmotoryzowanych, że piesi będą mieć pierwszeństwo na przejściach. Chodzi o to, by nauczyć kierowców uważania na pieszych. Dziś nagminnym błędem kierowców jest wyprzedzanie na ulicach dwupasmowych aut, których kierowcy zwalniają, by przepuścić pieszych. Wielu zmotoryzowanych nawet nie uważa tego za manewr wyprzedzania, bo przecież jadą wciąż swoim pasem. Nieodpowiednio nauczeni na kursach na prawo jazdy kierowcy stanowią poważne zagrożenie dla przechodniów. To już dziś duży problem, a po ewentualnym wprowadzeniu nowych przepisów jego skala uległaby znacznemu powiększeniu.
Podczas przynajmniej rocznego vacatio legis kampanie społeczne w środkach masowego przekazu powinny uświadomić kierowcom, jak powinno się jeździć, a jeszcze przed zmianą przepisów policja, która dziś organizuje pozbawione większego sensu akcje "Trzeźwy poranek", powinna zmienić profil działań. Mandaty wystawiane masowo kierowcom wyprzedzającym przed przejściami w ramach akcji, którą lubująca się w dziedzinie onomastyki policja mogłaby nazwać "Pasy", szybko zmieniłyby stan świadomości zmotoryzowanych. Zadanie ułatwiłyby funkcjonariuszom kamery osobiste, a przy okazji może udałoby się uratować czyjeś zdrowie czy życie.
Wiele pracy czeka również zarządców dróg, bo infrastruktura przejść dla pieszych pozostawia wiele do życzenia. Źle oświetlone i oznaczone "zebry" czy przejścia przez ruchliwe drogi o dwóch pasach ruchu w jedną stronę nieregulowane sygnalizacją to wciąż nasza szara codzienność. Nie uda się jej zmienić przyjęciem ustawy.