Mercedes uchodzi za producenta klasycznych samochodów. Jakże dużym zaskoczeniem dla pasjonatów marki musi więc być najnowsze dzieło firmy ASMA, którego stylistyka zawstydza większość aut uchodzących za ekstrawaganckie...
Wielkie, 20-calowe felgi ociekają chromem. Zostały otoczone przez miniaturowy pasek gumy, który niknie w błotniku na skutek obniżenia prześwitu o 50 milimetrów. Zawieszenie zostało nie tylko obniżone, ale dla poprawy właściwości jezdnych otrzymało sztywniejsze nastawy.
Kierunek, w którym pomknie dwukolorowa bestia wyznaczają opony o wymiarach 255/30 ZR 20, zaś o przeniesienie mocy na asfalt walczą gumy w rozmiarze 295/25 ZR 20. Niemiecka firma postanowiła zadbać też o kondycję wzmocnionych hamulców, montując w błotnikach wloty powietrza, które usprawnia ich chłodzenie.
Największa atrakcja czeka jednak z przodu nadwozia. Tradycyjny, mercedesowski grill został wycięty. Na jego miejscu pojawił się twór, którego nie sposób pomylić z czymkolwiek innym. Kratownica przecina zderzak i opada praktycznie do samej ziemi.
Tył Mercedesa CLS już w seryjnym wydaniu prezentuje się dosyć ekstrawagancko. Styliści z ASMA ograniczyli się więc jedynie do drobnych poprawek.
Zderzak został zastąpiony elementem o bardziej wyrazistych kształtach, zaś wystające z niego cztery rury wydechowe grzmią niewiele gorzej, niż szybkostrzelne działka...
Dzieło wieńczą dwa kolory lakieru na karoserii. Piękny? Ekscentryczny? Wyjątkowy? A może po prostu przerysowany i brzydki? Nie podejmujemy się oceny. Wiemy tylko, że ASMA Shark II z pewnością nie jest nijaki...
Łukasz Szewczyk