Radio samochodowe obchodzi 90 urodziny
Jego historia sięga lat 20. XX wieku - czasów amerykańskiej prohibicji, niemego kina, pionierskich inwestycji w publiczne autostrady (Włochy) i rozgłośnie radiowe (USA). Dzisiaj bez radia nie wyobrażamy sobie jazdy. Jak zmieniało się przez lata?
Wniosek patentowy na radioodbiornik do auta złożono w 1926 roku w USA. W czasach gdy w Polsce pierwsza jednostka wojskowa wysłana była na Westerplatte, a Piłsudski zapisywał karty polskiej historii. Za oceanem firma Automobile Radio Corporation pochłonięta była zupełnie czym innym. Rozpoczynała prace nad sprzętem (patent przyznano rok później), który ujrzał światło dzienne dopiero w 1930. Owiany tajemnica projekt zakładał powstanie urządzenie do użytku w samochodzie. I przygotowane miało być tak, by w razie awarii można je było łatwo zdemontować - zadbano o uniwersalne gniazda połączeniowe. A nawet o przewodowe sterowanie tuz obok kierownicy.
Motorola przed Blaupunktem
Mimo patentu Automobile Radio Corporation nie było jedyne, które zauważyło, ze muzyka w samochodzie znacznie podniesie komfort podróżowania. W 1930 pojawia się sprzęt firmy znanej do dziś: Motorola. Za produkt nazwany 5T71 odpowiadali bracia Galvin. Przygotowali zestaw złożony z głośnika, kontrolera oraz odbiornika radiowego. Sprzęt oczywiście bazował na technologii lampowej, która do dziś cieszy się doskonałą reputacją. Szczególnie w środowisku najbardziej wymagających słuchaczy domowego audio.
Pierwszy europejski odbiornik samochodowy powstaje w 1932 roku. Nazywa się Autosuper 5 i kosztuje astronomiczne pieniądze: ponad 30 proc. ceny nowego auta. To tak jakby dzisiaj za radio trzeba było dopłacić 20 tys. zł. Dużo? Owszem, ale dobry system audio i dzisiaj sporo kosztuje, szczególnie w autach klasy premium. Audi za system Bang&Olufsen Advance Sound system z 19 głośnikami obudowanymi polerowanym aluminium o łącznej mocy 1400 Watt z automatycznie wysuwanymi soczewkami akustycznymi dla zapewnienia doskonałego brzmienia i perspektywy dźwięku z każdego fotela to wydatek 29 880 zł. Przy cenie samego auta (ok. 500 tys. zł) to jednak niewiele.