Wspaniałą postawę fair-play podczas 7. etapu rajdu Dakar zaprezentował polski motocyklista Jakub Przygoński. Na trasie z Iquique do Antofagasty reprezentant "Orlen Teamu" pomógł swoim rywalom, kiedy ci potrzebowali pomocy.
Przygoński najpierw zatrzymał się jeszcze przy Słowaku Ivanie Jakesie, który miał upadek, a następnie oddał swoje części Chilijczykowi Francisco Lopezowi i sam pozostał bez kluczy. Pomimo tego dojechał do mety na dobrym 11. miejscu.
- Bardzo długi etap i bardzo dużo się na nim działo. Na piątym kilometrze wywrócił się jadący przede mną Słowak Ivan Jakes. Zatrzymałem się przy nim, pomogłem mu podnieść motocykl. Mówił, że jest wszystko w porządku i żebym jechał, więc to zrobiłem. Potem jechałem szybkim tempem - mówi Przygoński.
- Na 500. kilometrze dogoniłem Lopeza, który zerwał łańcuch. Błagalnym wzrokiem prosił mnie o pomoc, więc zatrzymałem się, wyciągnąłem ze swojego motocykla części i zostawiłem mu, żeby mógł sobie to naprawić. Trochę mu pomogłem. Jestem zadowolony z odcinka, choć trochę pobłądziłem. To się czasem zdarza. Najważniejsze, że jestem na mecie i że jutro jest dzień przerwy - kończy polski motocyklista.
Polski zawodnik zasługuje na duże brawa, bo pokazał, że nie tylko ściganie się liczy, ale przede wszystkim pomoc potrzebującemu.
_ wp.pl/orlenteam.pl _