Robert Kubica będzie kierowcą Minardi podczas Grand Prix Chin! Ta wiadomość zelektryzowała Polskę pod koniec września. Niewiarygodna informacja od początku wyglądała na fikcję i ostatecznie okazało się to nieprawdą, ale Kubica stał się rozpoznawalny - otoczenie kierowcy upierało się, że cała sprawa nie była sztucznie rozdmuchanym balonem, ale wnioski nasuwają się same. Cel został jednak osiągnięty - Kubica i World Series by Renault, którą Polak w minionym sezonie zdominował, stała się nagle ważnym wydarzeniem w Polsce, gdzie od kilku lat ze świata sportów motorowych do przeciętnego obywatela docierało niewiele.
Niedawne testy w Formule 1 jeszcze bardziej podkręciły zainteresowanie Kubicą, o którym teraz mówi się tylko w kontekście startów w elicie. Ale to nie jest takie proste, bo w F1 nie tyle chodzi o talent i wyniki, ile o pieniądze. - Jeśli na testach będę szybszy od innego kierowcy o 0,3 s na okrążeniu, ale tamten wniesie do zespołu dużego sponsora, to wybiorą jego. Za jego pieniądze będą mogli przygotować samochód szybszy o 0,5 s. Zespół będzie mógł wynająć lepszych inżynierów, więcej testować, na dłużej wynajmować tor, a na dodatek zadowolony sponsor w przyszłym roku wyda jeszcze więcej i zespół się rozkręci - mówił Kubica "Gazecie" ponad rok temu. Teraz jest w takiej właśnie sytuacji. W testach w Barcelonie wykręcił świetne czasy, ale nie ma to żadnego przełożenia na jego szanse na regularne starty w F1.