Dynamicznie rozrastająca się sieć fotoradarów ma poprawić bezpieczeństwo na naszych drogach, w co jednak niektórzy wątpią. Z całą jednak pewnością zwiększą one wpływy do budżetu. By tak się stało, powstała propozycja przepisów wprowadzających "promocję" dla popełniających wykroczenia.
Niebawem przy polskich drogach będzie funkcjonować . Część z trzystu nowych urządzeń już zostało włączonych do systemu automatycznego wykrywania wykroczeń drogowych. Zdaniem sprawującej nadzór nad fotoradarami Inspekcji Transportu Drogowego, dowodem ich skuteczności jest o 462 osoby niższa liczba śmiertelnych ofiar wypadków zanotowanych od stycznia do listopada 2012 roku w stosunku do porównywalnego okresu roku 2011. Czy jednak można w tak prosty sposób przekładać statystykę na wnioski? Wydaje się, że "krokodylkom" umknął fakt oddania w 2012 roku do użytku 294 km autostrad i 329 km dróg ekspresowych.
Niezależnie od tego, na ile fotoradary poprawiają bezpieczeństwo, są jednocześnie świetnym narzędziem do zarabiania pieniędzy. I mają być jeszcze lepszym. Ministerstwo Finansów przewiduje, że przyszłoroczne wpływy do państwowej kasy z tytułu mandatów mają wynieść 1,5 mld złotych. Czy to nie zbyt "optymistyczna" kalkulacja polityków? W końcu założenia dla 2012 roku wynosiły 1,2 mld, a w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy udało się ściągnąć jedynie 15,7 mln zł. Rządzący wierzą jednak w skuteczność nowych technologii. Trwa budowa Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, które będzie kosztowało 50 mln euro i ma wystawiać mandaty bez udziału człowieka. Praca pójdzie więc taśmowo. Jak jednak sprawić, by kierowcy chętnie płacili?
Tu z propozycją wystąpiło ITD. Jak informuje forsal.pl, Inspekcja Transportu Drogowego wraz Ministerstwem Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej przygotowała projekt ustawy o odpowiedzialności za naruszenie przepisów ruchu drogowego, w którym przewidziano "promocję". Ma ona przyspieszyć egzekwowanie mandatów i zaoszczędzić pracy ITD. Zgodnie z zapisami projektu, właściciel samochodu, do którego trafi list od ITD, zapłaci o 20 proc. niższy mandat, jeśli uiści karę w ciągu 21 dni. Co więcej, Inspekcja Transportu Drogowego nie będzie wówczas dochodziła, kto siedział za kierownicą w momencie przekroczenia dozwolonej prędkości, a co za tym idzie, nie zostaną naliczone punkty karne.
** "najlepszy" okres.
tb, moto.wp.pl