Od 31 sierpnia 2014 roku obowiązują nowe przepisy, które mają poprawić statystyki wypadków z udziałem przechodniów. Regulacja podzieliła Polaków, gdyż choć jest na rękę kierowcom, na pieszych nakłada nowy obowiązek.
Poruszanie się poza terenem zabudowanym po zmroku rzadko należy do przyjemności. Dla pieszego oznacza to kroczenie w zupełnych ciemnościach, a dla kierowcy zupełnie nieprzewidywalne okoliczności. Musi on uważać nie tylko na to, co dzieje się na drodze, ale też poza nią. Jeśli nie jedziemy autostradą lub drogą ekspresową, należy spodziewać się, że skrajem jezdni lub poboczem mogą iść piesi. Niejeden z nich zakłada, że skoro doskonale widzi zbliżający się samochód, kierowca widzi również jego. Nic bardziej mylnego, aby się o tym przekonać, wystarczy usiąść po zmroku za kierownicą.
Jeśli nocą po asfalcie idzie ubrany na ciemno człowiek, to mimo włączonych świateł zobaczymy go dopiero z odległości 20-30 metrów. Na reakcję w postaci naciśnięcia hamulca lub skręcenia kierownicą potrzebujemy sekundy, a jadąc 90 km/h, czyli z przepisową prędkością, w tym czasie pokonamy 25 metrów. Szansa na ominięcie takiej osoby jest więc bliska zeru. Jeśli pieszy ma na sobie odblaski, zostanie zauważony z odległości około 130-150 metrów, a to daje kierowcy sześć sekund na reakcję. Dlatego też uchwalono przepisy nakazujące noszenie elementów odblaskowych.
Do ich posiadania w widocznym miejscu od 31 sierpnia 2014 roku są zobligowani wszyscy piesi znajdujący się na drogach po zmroku poza terenem zabudowanym. Do tej pory taki obowiązek miały jedynie dzieci do 15 roku życia. Odblasków nie muszą nosić idący nocą po chodniku lub drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych, a także poruszający się w strefie zamieszkania.
Co grozi za nieprzestrzeganie nowych przepisów? Twórcy prawa chcieli przede wszystkim promować bezpieczne zachowania, toteż w nowelizacji nie ustalono kwot mandatów za brak odblasków. Paradoksalnie ten przejaw uprzejmości ze strony posłów może obrócić się przeciwko pieszym. Policjanci będą takie przypadki rozpatrywać indywidualnie, na zasadach ogólnych. Oznacza to, że mogą nałożyć mandat w wysokości od 20 do 500 złotych.
Ci, którzy zamierzają ignorować nowy wymóg prawa, muszą się liczyć z jeszcze jedną, poważną konsekwencją. Jeśli podczas zamiejskiego, nocnego spaceru zostaną potrąceni przez samochód, rozpatrujący sprawę sąd może uznać, że poprzez nieposiadanie odblasku ofiary przyczyniły się do zaistnienia wypadku. W konsekwencji może okazać się, że ubezpieczyciel sprawcy wypadku nie pokryje części kosztów związanych z rehabilitacją, a na odszkodowanie nie ma co liczyć.
Nowy przepis budzi sprzeciw wielu pieszych. Ich zdaniem to kolejny sposób na wyciągnięcie pieniędzy z kieszeni obywateli. Przeciwnicy odblasków powołują się na policyjne statystyki. Jak wynika z raportu Komendy Głównej Policji za 2013 rok, spośród 9,5 tys. wypadków z udziałem pieszych, jakie miały wówczas miejsce, tylko 114 zdarzyło się na poboczach dróg. Dla porównania, na przejściach dla pieszych było ich aż 3,4 tys. Piesi argumentują również, że wychodząc z domu jeszcze za dnia i planując powrót nocą, nie będą zabierać ze sobą kamizelki odblaskowej.
Gwoli ścisłości informujemy, że do spełnienia wymagań przepisów nie trzeba zakładać specjalnej kamizelki. Wystarczą elementy odblaskowe, takie jak opaska na rękę czy zawieszka, a nawet te będące stałym elementem odzieży, np. kurtki, o ile ma rozsądną powierzchnię. Przepis nie definiuje minimalnych wymiarów odblasku, więc należy przyjąć zasadę, że chodzi o taką wielkość, która zapewni widoczność z odległości kilkudziesięciu metrów.
Odblaski warto również na stałe dołączyć do wyposażenia samochodu. Jeśli nocą poza miastem zdarzy się nam awaria lub po prostu złapiemy gumę, podczas zmiany opony będziemy musieli mieć na sobie kamizelkę lub jakiś jej substytut. W ten sposób zadbamy nie tylko o zawartość swojego portfela, ale i bezpieczeństwo.
tb/sj/tb, moto.wp.pl