Ponad 7 mld dolarów po prostu leży na pustyni. Konsekwencje skandalu dieselgate
Nietypowym następstwem afery dieselgate stał się... problem z parkowaniem samochodów Volkswagen i Audi. Tylko w USA koncern musiał odkupić od właścicieli 350 tys. aut wyposażonych silniki, które nie spełniają amerykańskich norm emisji szkodliwych dwutlenków węgla i azotu. Koszt tej operacji to 7,4 mld dolarów.
Te zdjęcia mogą szokować. Ciągnące się po horyzont rzędy praktycznie nowych samochodów. Zaparkowane obok siebie w równych rządkach lśniące auta, które donikąd już nie pojadą. Odkupione za ponad 7 mld dolarów od swoich właścicieli i zmierzające... najprawdopodobniej w większości na złom. To obrazy z pustyni obok lotniska logistycznego Victorville w Kalifornii, położonego na północny wschód od Los Angeles.
Pisaliśmy już o tym parę miesięcy temu. W momencie rozpoczęcia akcji przymusowego odkupowania samochodów od tych klientów, którzy po wybuchu afery dieselgate poczuli się oszukani, Volkswagen stanął przed nietypowym problemem: gdzie składować wszystkie niechciane auta?
Wynajęto więc stadion piłkarski w Detroit i młyn papierniczy w Minnesocie, jednak liczba samochodów przyrastała tak szybko, że miejsca te natychmiast się zapełniły.
Rzeczniczka Volkswagena Jeannine Ginivan w oświadczeniu przekazanym prasie powiedziała, że tego typu składowiska, jak to w Victorville są "sposobem na odpowiedzialne składowanie pojazdów, które marka odkupuje od klientów zgodnie z porozumieniem pomiędzy Volkswagenem a rządem USA".
"Samochody te składowane są w tych miejscach tymczasowo, zapewniamy im regularne serwisowanie tak, by ich obecność nie wpływała negatywnie na środowisko, oraz by zapewnić ich sprawność. Chcemy, by mogłby być w większości ponownie sprzedane lub eksportowane z USA, jak tylko amerykańskie organy egzekucyjne na to pozwolą, a my będziemy mogli wprowadzić odpowiednie modyfikacje" - podkreśliła.
Początkowo plan był taki, żeby zezłomować wszystkie ze składowanych przez markę z Volfsburga samochodów. Teraz jednak mówi się o przywróceniu ich na rynek, nawet w USA - oczywiście jeśli uda się dokonać niezbędnych przeróbek potrzebnych, by wreszcie spełniały one normy emisji. Powodzenie tego planu jest o tyle wątpliwe, że może upłynąć trochę czasu, zanim klienci ponowanie zaufają Volkswagenowi.
7,4 mld dolarów i składowisko na pustyni to jednak dopiero czubek góry lodowej. Volkswagen ma w sumie wydać 25 mld dolarów na odkupienie samochodów od właścicieli i dealerów oraz kary dla stanowych i rządowych agencji zajmujących się ochroną środowiska. Akcja "buy-back" ma trwać jeszcze przez cały 2019 rok i objąć w sumie pół miliona samochodów.
Zgodnie z sądowym rejestrem publicznym w samym grudniu 2017 r. Volkswagen odkupił od użytkowników 335 tys. pojazdów, z tego odsprzedał 13 tys. sztuk i zniszczył 28 tys. aut. Obecnie marka składuje ok. 350 tys. samochodów. Zgodnie z wyrokiem sądu maksymalnie do czerwca 2019 r. musi odkupić przynajmniej 85 proc. pojazdów, co do których wykazano nieprawidłowości lub zapłaci kolejne kary za wszystkie poruszające się po drogach, nieodkupione samochody, które nie spełniają norm.
W pierwszej połowie tego roku do właścicieli wysłano 437 tys. 273 listy, oferując w sumie 8 mld dolarów wynagrodzenia za szkody.