Po II wojnie światowej
Wszelkie plany konstrukcji polskich samochodów zostały przerwane nie tylko przez realia gospodarcze, ale też przez wojnę. W nowej, komunistycznej rzeczywistości inżynierowie zaczynali pracę od nowa. Wśród projektów dominowały tanie mikrosamochody jak Gad 500, WSK Meduza czy WFM P80. Jednak do produkcji trafił tylko Mikrus MR-300.
Wśród większych aut zdecydowano się na Warszawę, czyli naszą rodzimą wersję Pobiedy M20. Nie dość, że było to symbolem zacieśniania przyjaźni z ZSRR, to pozwoliło na stosunkowo szybkie uruchomienie produkcji, gdyż nie wymagało opracowywania samochodu od zera. Całkowicie polską konstrukcją była natomiast Syrena, jednak to małe auto cierpiało na wiele wad wynikających z pośpiechu, braku wystarczającego finansowania i oszczędności konstrukcyjnych.
Ciekawostką była zaprojektowana w FSO Syrena Sport. Małe coupe zadebiutowało 1 maja 1960 r. i robiło spore wrażenie swoim wyglądem. Niestety samochód ten od powstał jedynie jako pokaz możliwości inżynierów i nie miał trafić do produkcji seryjnej. Mimo entuzjastycznego przyjęcia przez opinię publiczną, komunistyczne władze nie patrzyły na ten projekt przychylnym okiem. Jak mówi legenda, sam premier Józef Cyrankiewicz miał polecić ukrycie samochodu, który w końcu, w połowie lat 70., został zniszczony.