Zanieczyszczają środowisko, niszczą przyrodę, rozjeżdżają turystyczne szlaki dla pieszych i rowerzystów - to główne zarzuty kierowane wobec użytkowników quadów. Obecnie nie ma skutecznych metod dyscyplinowania takich zmotoryzowanych. Leśników i policji jest za mało, a quadowcy poruszają się na tyle szybko, że nawet telefoniczne zgłoszenie nie do końca pomaga w ich namierzeniu. Nie oznacza to jednak, że mundurowi są bezbronni.
W Dąbrowie Górniczej mają pomysł ukrócenia poczynań amatorów szaleńczej jazdy quadami i samochodami terenowymi. Latający dron z kamerą w służbie miasta i miejscowej policji ma pomóc w walce z nieodpowiedzialnymi kierowcami, pisze "Dziennik Zachodni".
Na pomysł zakupu przez miasto drona latającego nad jeziorami Pogoria, lasami czy Pustynią Błędowską, wpadł jeden z radnych - Tomasz Osuszek. - Quadowcy to problem znany u nas od dawna. Myślę, że zakup drona mógłby pomóc w jego rozwiązaniu - uważa samorządowiec.
Policjanci chętnie skorzystaliby z takiej formy wsparcia. - Drony to sprzęt precyzyjny, wymagający odpowiedniej obsługi, ale jesteśmy otwarci na wszystkie formy współpracy - mówi Mariusz Miszczyk, rzecznik dąbrowskiej policji. - Taki sprzęt mógłby być wykorzystywany przy zabezpieczaniu imprez masowych, dodaje.
Czy miasto kupi drona, który kosztuje od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych? - Pomysł z dronem jest oryginalny, ale z podjęciem decyzji o kupnie raczej wstrzymamy się do czasu, kiedy producenci będą w stanie dać gwarancję, że ich drony nie będą się wyrywać na niepodległość i nie będą uciekać ich operatorom - komentuje Bartosz Matylewicz, rzecznik urzędu miejskiego, przypominając drona zgubionego niedawno przez polską armię.