Cóż może nam się stać, kiedy spokojnie ruszamy spod sygnalizacji? Niestety, czasami brak uwagi i ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu można przypłacić życiem.
Należę do tej części kierowców samochodów osobowych, która nieco denerwuje się podróżując po zamiejskich drogach w bezpośrednim towarzystwie tirów. Błędy zdarzają się w końcu każdemu, a w takim przypadku wystarczy jeden, by w ciągu ułamka sekundy nasze auto zmieniło się w kupę złomu. Zwykle obawiamy się, że jadący za nami „trucker” zagapi się lub na sekundę przyśnie ze zmęczenia, a gdy my zahamujemy, czterdzieści ton zbliżających się z tyłu z łatwością wkomponuje nas w poprzedzający pojazd. Zagrożenie ze strony ciężarówek może jednak wyglądać zupełnie inaczej.\
Zdarzenie, do jakiego doszło w Odessie, należy do gatunku największych koszmarów, jakie można wyobrazić sobie na drodze. Dwaj kierowcy, którzy ruszyli spod świateł, już sekundę później zobaczyli wiozącą pnie ściętych drzew ciężarówkę zbliżającą się z ogromną prędkością. Jej kierowca najprawdopodobniej chciał skręcić w lewo. Tyle tylko, że miał przy tym zdecydowanie zbyt dużą prędkość. Skręt kierownicą zapoczątkował wywrócenie naczepy wraz z zawartością.
Kierowca samochodu jadącego pasem bliżej środka ulicy szybko zauważył zagrożenie i spróbował zjechać z toru jazdy ciężarówki. To prawdopodobnie uratowało mu życie. Drugi z kierowców nie miał już takiego pola manewru.
Najdziwniejsze w sprawie jest to, że – jak wynika z opisu filmu – w wypadku nikomu nie stało się nic poważnego.
tb/