Odstęp na autostradach będzie pod nadzorem. Ministerstwo Infrastruktury opracuje nowe przepisy
Jazda "na zderzaku" to jedna z głównych przypadłości polskich kierowców. Zmienić ma to nowe prawo. Za trzymanie się zbyt blisko innego pojazdu będzie mandat. Właściwych odległości przypilnuje elektronika. Policja już dziś ma sprzęt, który to potrafi.
Zmienić martwy przepis
Prawo o ruchu drogowym mówi, że kierowca ma "(...) utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu". W praktyce wielu zmotoryzowanych ignoruje ten przepis, co łatwo odczuć na własnej skórze, wyjeżdżając poza miasto. Policja też nie wręcza mandatów za naruszenie tej regulacji. Niedługo może się to zmienić.
Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w 2019 r. ma opracować kształt przepisów zobowiązujących do zachowania odstępów między pojazdami na drogach szybkiego ruchu i sposób ich wprowadzenia. Najprawdopodobniej oznacza to, że odległość od poprzedzającego auta zostanie określona w metrach. Dziś taki przepis obowiązuje jedynie w tunelu o długości przekraczającej 500 m. Kierowcy aut osobowych muszą wówczas zachowywać odstęp wynoszący co najmniej 50 m.
Za granicą takie regulacje funkcjonują od lat. W Niemczech i we Francji na drogach szybkiego ruchu należy zachować odstęp wynoszący tyle metrów, ile wynosi połowa prędkości. Dla przykładu jadąc 120 km/h, należy zachować 60 m odstępu. We Francji kara za nieprzestrzeganie przepisu to 75 euro, u naszych zachodnich sąsiadów aż 200 euro.
Sprzętem w kierowców
Jeśli myśli się nad zmianami w prawie, konieczne jest zapewnienie możliwości jego wyegzekwowania. Tu policjantom z pomocą przychodzi nowoczesna technika. Jak się okazuje, mundurowi już dziś dysponują sprzętem, który ma takie możliwości.
Policjanci w całym kraju pod koniec 2017 r. dostali nowe radary ręczne. Funkcjonariusze używają już 200 szt. laserowych urządzeń tego typu, a następne 200 egzemplarzy trafi do nich w 2018 r. Radar, który śledzi ruch samochodowy za pomocą kamery i lasera, potrafi zmierzyć odstęp od poprzedzającego pojazdu.
Jak wynika z informacji zamieszczonych na stronie internetowej producenta sprzętu, dzięki dedykowanemu oprogramowaniu miernik potrafi określić odległość pomiędzy poruszającymi się drogą pojazdami w metrach i sekundach. W razie stwierdzenia zbyt bliskiej jazdy działający w tym trybie TrueCam rejestruje krótki film, dokumentując wykroczenie. Pragnący zachować anonimowość policjant powiedział nam, że dziś nie należy obawiać się mandatu za zbyt małą odległość. Co więcej, funkcjonariusz był zaskoczony, gdy usłyszał, że nowe radary mogą ją mierzyć.
Za granicą zadanie sprawdzania odstępów między pojazdami na drogach szybkiego ruchu powierzono fotoradarom. W Polsce póki co fotoradarów na autostradach czy drogach ekspresowych nie ma. Może się to jednak zmienić. Inspekcja Transportu Drogowego do 2023 r. zamierza kupić 600 nowych urządzeń. Nie wszystkie z nich będą fotoradarami. Część mają stanowić zestawy do odcinkowego pomiaru średniej prędkości czy rejestrowania wjazdu na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. Pojawić się ma od 150 do 200 nowych miejsc, w których staną fotoradary. Pole manewru jest więc spore.
Czy nowe przepisy w ogóle są potrzebne?
Liczby pokazują, że tak. Jak wynika z raportu Komendy Głównej Policji, w 2017 r. na autostradach doszło do 112 wypadków spowodowanych niezachowaniem odpowiedniego odstępu od poprzedzającego pojazdu. Zginęło w nich 11 osób, a 184 doznały obrażeń. W 2016 r. były 83 takie wypadki, 6 ofiar śmiertelnych i 125 rannych. Problem więc się nasila.
Na wszystkich drogach w 2017 r. doszło do 2,5 tys. wypadków spowodowanych zbyt małym odstępem od jadącego z przodu pojazdu. To 9 proc. wszystkich zdarzeń drogowych. Zginęło w nich 48 osób (2,3 proc. wszystkich ofiar), a 3,5 tys. zostało rannych (9,8 proc. rannych we wszystkich wypadkach).
Nowe prawo pozwoli policji na karanie za brak zachowywania odpowiedniego odstępu. Dziś wszystko pozostawione jest zdrowemu rozsądkowi kierowców.
Trzy sekundy rozsądku
Jak należy jeździć? Najprostsza i najbardziej skuteczna jest zasada trzech sekund. Chodzi o wypracowanie sobie takiego odstępu od poprzedzającego pojazdu, by w miejscu, które właśnie on mija, znaleźć się nie wcześniej niż za trzy sekundy. Łatwo sprawdzić to, korzystając z przydrożnych słupków. Wystarczy obserwować auto przed nami. Gdy mija ono słupek, rozpoczynamy odliczanie. Kończymy je, gdy sami dojedziemy do tego punktu.
Dlaczego powinniśmy się trzymać trzy sekundy za jadącym z przodu? Od 0,8 do 1 sekundy wynosi średni czas reakcji na bodziec - na przykład zapalające się światło stopu. Samo podjęcie akcji to dalsze pół sekundy. Uruchomienie hamulców nastąpi mniej więcej po upływie 0,2-0,3 sekundy. Nieco ponad sekunda zapasu nie jest więc żadną ekstrawagancją. W czasie deszczu lub opadów śniegu zimą odległość należy zwiększyć.
Wprowadzenie przepisów o minimalnych odstępach na drogach szybkiego ruchu może mieć jeszcze jeden niespodziewany efekt. Jadący autostradą kierowcy tirów będą musieli zachowywać odległość kilkudziesięciu metrów od następnego pojazdu. W przypadku konwoju ciężarówek dające się we znaki wzajemne wyprzedzanie się tirów będzie więc utrudnione.