Z Leszkiem Kuzajem, rajdowym mistrzem Polski, rozmawia Życie Warszawy.
To był dla Pana najgorszy sezon od lat. Miał Pan dwa poważne wypadki. W Rajdzie Polski był Pan dopiero siódmy. A jednak udało się obronić tytuł. Szczęście?
Raczej nie, choć to rzeczywiście chyba mój najbardziej pechowy sezon. Byłem przygotowany bardzo dobrze, wręcz czasem za dobrze. Sprzęt nie wytrzymywał tego, co robiłem. Sporo narozrabiałem, dałem rywalom wiele szans na zdobycie mistrzostwa. Bardzo mi zależało, żeby nadrobić te błędy. Udało się, końcówka sezonu była dramatyczna, ale jestem mistrzem! Szkoda, że przegrałem rajd o sekundę, ale nie można mieć wszystkiego.