Honda VTR 1000
Zapaleni motomaniacy doskonale wiedzą, co kryje się pod z pozoru nic nie znaczącym symbolem V6/V8, dla nich są to genialne osiągi, którym wtóruje rasowy gang widlastego benzyniaka. Tak samo do sprawy podchodzą motocykliści odróżniający z daleka szlifierkę z "rzędówką" od rasowej „v-ałki”.
Do lat 90. wśród maszyn o sportowych aspiracjach monopol na widlaste dwucylindrowce miało Ducati. Dzięki skokowi jakościowemu, jaki miał wówczas miejsce, marka ta przyciągała liczną klientelę. Japończycy w ramach riposty pokazali Hondę VTR 1000, z 996 cm3 rozdzielonymi pomiędzy dwa cylindry z kątem rozwarcia 90 stopni. 110 KM oraz 96 Nm - poza generowaniem miłej dla ucha symfonii - pozwalało na osiągnięcie 100 km/h w 3,1 s – v-max 235 km/h.
Niestety, także propozycja Hondy wymaga sporych wydatków na paliwo, VTR w ruchu miejskim potrafi puścić z dymem 10 litrów paliwa. W rozsądnie pokonanej trasie zejście do 6-7 jednostek jest jak najbardziej osiągalne. Spore zapotrzebowanie na paliwo nowatorskiego silnika wespół z 16-litrowym bakiem nie zachęca do dłuższych wojaży. Częste wizyty na stacji paliw są główną wadą Hondy.