Mandat za prędkość: nie zawsze warto go przyjmować
Elektromagnetyczne pole błędu
Policjant zawsze ma rację? Jak się okazuje, nie. Szczególnie jeśli chodzi o mierzenie prędkości, nieco trącącym już myszką sprzętem. Jeśli nie zgadzamy się z oceną funkcjonariusza, warto walczyć o swoje.
_ Zdjęcia mają charakter wyłącznie ilustracyjny. Zamieszczony tekst nie dotyczy osób umieszczonych na zdjęciach. _
Policjant zawsze ma rację? Jak się okazuje, nie. Szczególnie jeśli chodzi o mierzenie prędkości, nieco trącącym już myszką sprzętem. Jeśli nie zgadzamy się z oceną funkcjonariusza, warto walczyć o swoje.
Z batalii z policją przed legnickim sądem zwycięsko wyszedł ostatnio Kazimierz Kozłowski. Mężczyzna został zatrzymany za przekroczenie prędkości o 46 km/h, ale nie zgodził się z pomiarem dokonanym za pomocą urządzenia, wykorzystującego nielaserowy system pomiaru prędkości. Był przekonany, że jechał znacznie wolniej. Nie przyjął mandatu i sprawa trafiła przed oblicze sądu. Wyrok był druzgocący dla drogówki. Biegły potwierdził, że wykonany tamtego dnia pomiar mógł być całkowicie wypaczony, ponieważ policjanci stali w okolicy transformatora dużej mocy. Instrukcja obsługi tego typu urządzeń wskazuje zaś jednoznacznie, że należy unikać miejsc, w których występuje silne pole elektromagnetyczne. Kierowca został uniewinniony.
Silne pole elektromagnetyczne to tylko jeden z przypadków, w których możemy podejrzewać, że dokonany przez policję pomiar może być daleki od prawdy. Na kolejnych slajdach przytaczamy więcej takich sytuacji.