Po miesiącach intensywnych treningów i godzinach spędzonych za kierownicą samochodów rajdowych o poprzednim zajęciu powinien zapomnieć. Tymczasem kilka dni przed debiutem w słynnym Dakarze Adam Małysz (34 l.) wyobraża sobie, że znów występuje na skoczniach narciarskich!
- Nie wiem dlaczego parę dni temu śniły mi się... skoki! Skakałem w Hakubie. Wylądowałem dość daleko, za schodami do stanowisk dla sędziów. Wszyscy bili mi brawo. Nie rozumiem tylko dlaczego tak zniosło mnie w lewo. Tym bardziej, że w samochodzie zawsze ściąga mnie w drugą stronę, w prawo - śmieje się były skoczek.
Kierowca RMF Caroline Team od środy jest w Mar del Plata, skąd w niedzielę ruszy na trasę uznawanego za najtrudniejszy na świecie maratonu rajdowego. Do Argentyny dotarł już dzień wcześniej, lecz by odpocząć po męczącej podróży, jeden dzień spędził w Buenos Aires.
- Pierwszy raz jestem w Ameryce Południowej. Nie przypuszczałem, że między Argentyną, a Europą są tylko 4 godziny różnicy. Ale to dobrze, nie ma potrzeby aklimatyzacji. W Japonii, gdzie różnica wynosiła 7 czy 8 godzin, kiedy zaczynały się zawody, chciało się spać. Tu czegoś takiego nie ma. W Buenos rzeczywiście trochę odpocząłem. Dużo chodziliśmy po mieście, pozwiedzaliśmy. Zjadłem też obowiązkowy tutaj stek - opowiada Faktowi Małysz.
Adamowi towarzyszyli jego pilot Rafał Marton (40 l.) oraz załoga z zaprzyjaźnionej z RMF Caroline Team ciężarówki R-Six Team. Nic dziwnego, że głównym tematem rozmów był zbliżający się rajd. - Ja siedzę cicho z boczku, słucham bardziej doświadczonych. Z tego co mówią wyłapuję ważne dla mnie rzeczy. Ale też wiem, że sporo wyjdzie dopiero w praktyce. Nigdy nie jest tak, że udaje się zrobić wszystko, co zostało zaplanowane - mówi Małysz.
Choć czeka go być może najtrudniejsze zadanie w życiu, debiutujący w Dakarze wiślanin nie ma problemu z towarzyszącą mu na skoczniach presją. - Śpię spokojnie. Nerwy i trema pojawiają się u mnie dopiero jakieś pół godziny przed startem. Do tej pory kiedy ruszałem, wszystko przechodziło i jazda sprawiała mi wielką przyjemność. Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem - nie kryje.
Wielką niewiadomą podczas nadchodzącej edycji Dakaru będą trasy. Część z nich została wytyczona na terenach do tej pory nie wykorzystywanych przez organizatorów. Powtarzane w bazie rajdu plotki przewidują głównie walkę z piaszczystym terenem.
- To chyba nie jest dla mnie zbyt dobra wiadomość. Choć z drugiej strony dwa razy byłem w Dubaju, dwa razy w Maroku i z piaskiem miałem już do czynienia. Mniej więcej jakąś technikę jazdy w takich warunkach opanowałem. Wiem że to nic w porównaniu z zawodnikami, którzy jeżdżą od lat, ale widzę postępy. Owszem, na widok wydmy ciągle odczuwam lekki stres, ale ostatnio jeżdżąc po nich dobrze się bawiłem - mówi Małysz.
Polecamy na Fakt.pl:
Małysz miał awarię koła!