Jedna skierowana jest do przodu, by nagrywać to, co dzieje się przed samochodem. Drugą ustawiono tak, bo łapała twarze kierowcy oraz pilota. W rajdowym mitsubishi pajero, którym jeżdżą Adam Małysz i Rafał Marton zamontowano dwie kamerki rejestrujące wydarzenia z trasy.
Na nagranych przez miniaturowe urządzenia filmach widać wszystko sekunda po sekundzie. Jak kierowca i jego pilot wsiadają, zakładają kaski, zapinają pasy, ruszają...
– Wcale nie myślę o tym, że mamy w kabinie takie coś. Dopiero na mecie, kiedy zorientowaliśmy się, że kamery cały czas były włączone, pytałem zajmującego się tym sprzętem gościa, czy nagrywają również dźwięk. Miałem nadzieję, że nie, bo parę razy poleciały ostre słowa – opowiada "Faktowi" Małysz.
Niestety, przymocowane do klatki bezpieczeństwa rejestratory zakłócają pracę urządzeń pokładowych.
– Na pierwszych dwóch odcinkach po podłączeniu kamer wszystko wariowało. Dwa razy zboczyliśmy z trasy, bo system nawigacji satelitarnej ciągle się zawieszał. Do tego opis w książce drogowej był niezbyt dokładny. I tak krążyliśmy w górach po takich kamieniach, że wątpiłem, czy auto będzie w stanie tamtędy przejechać – mówi kierowca RMF Caroline Team.
Podczas Dakaru, w którym w styczniu wystartuje załoga Małysz-Marton, w rajdówce mają być zamontowane aż cztery kamerki. Oprócz tych dwóch w kabinie, pojawią się dodatkowe na zewnątrz, filmujące na przykład pracę zawieszenia.
– Wiem o tym i tak się zastanawiamy z Rafałem czy to ma sens – zdradza swoje wątpliwości Adam.
Polecamy na fakt.pl:
Sędziowie partacze znów prowadzą mecze