Polacy należą do światowej czołówki w stosowaniu leków bez recepty. Przyznaje się do tego blisko 90 proc. ankietowanych. Najczęściej są to środki przeciwbólowe oraz łagodzące objawy grypy. Ich przyjmowanie może mieć wpływ na zdolność do prowadzenia samochodu. Zgodnie z polskim prawem kierowca jadący po lekach może nawet trafić do więzienia.
Na podstawie badań prowadzonych w ramach projektu Unii Europejskiej "Driving under the influence of drugs, alcohol and medicines" (DRUID) sklasyfikowano 1541 ogólnie dostępnych w Europie leków pod względem ich wpływu na sprawność psychomotoryczną, czyli zdolność prowadzenia pojazdów i obsługę maszyn. Wśród nich znajduje się wiele leków przeciwkaszlowych i na ból gardła.
- Większość z nich to preparaty wieloskładnikowe - mówi Wirtualnej Polsce dr hab. Maria Kała z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych. - Głównym ich składnikiem jest paracetamol, który nie rzutuje na zdolność do prowadzenia samochodu. Inne składniki mogą na nią wpływać, ale stosowane zgodnie z zaleceniami, w dawkach terapeutycznych, zostały sklasyfikowane jako niezmniejszające zdolności do kierowania pojazdami. Przy przekroczeniu dawek terapeutycznych mogą jednak na ośrodkowy układ nerwowy działać pobudzająco (efedryna, pseudoefedryna, fenylefryna) lub depresyjnie (dekstrometorfan, kodeina, feniramina, chlorfenamina i triprolidyna).
Jak informuje krakowski IES, efedrynę zawiera m.in. syrop Tussipect, a pseudoefedrynę Acatar Acti Tabs, Gripex Max, Acatar Zatoki, Actifed Actitrin, Apselan, Aspirin Complex i Sudafed. Fenylefrynę znajdziemy w składzie leków takich jak Gripex SinuCaps, Theraflu, Choligrip, Fervex, Febrisan czy Vicks Symptomem max.
Dekstrometorfan znajduje się m.in. w Gripex Noc, Actifed Actitrin, syropie przeciwkaszlowym DexaPini czy TussiDrill, a triprolidyna lekach takich jak Acatar Acti Tabs, Actifed czy Acitrin. Leki te są dostępne w aptekach bez recepty.
Co jeśli zażyjemy dawkę większą niż sugerowana w ulotce, a potem zdecydujemy się na prowadzenie samochodu? Po pierwsze narażamy siebie i innych, ponieważ maleje nasza zdolność bezpiecznej jazdy. Popadamy również w konflikt z prawem, a jeśli zostaniemy przyłapani przez policję, sprawa może skończyć się nawet wyrokiem więzienia. Polskie prawo, podobnie jak w przypadku narkotyków, nie nadąża za potrzebami dnia dzisiejszego.
- W innych krajach, np. w Niemczech i USA, kierowca, w którego organizmie w wyniku badania krwi stwierdza się obecność leku działającego na OUN (ośrodkowy układ nerwowy – przyp. red.) otrzymuje jedynie karę administracyjną jeżeli wykaże, że lek ten przyjmuje z przepisu lekarza - dodaje Maria Kała. - Jeżeli natomiast nie potrafi udowodnić leczniczego charakteru przyjmowania leku, to lek ten jest uznawany jako środek działający podobnie do alkoholu.
W Polsce nie warto liczyć na taryfę ulgową. - Jeżeli policjant uzna, że z jakiegokolwiek powodu zachodzi wątpliwość co do stanu psychofizycznego kierowcy, ma prawo skierować kierowcę na badanie krwi - mówi Piotr Protasiuk z kancelarii prawnej Omega. - Jeżeli wynik badania potwierdzi obawy policjanta, nie będzie już miało znaczenia, czy kierujący zażył powszechnie dostępny lek dostępny bez recepty, czy też mocniejszy środek przepisany przez lekarza. Liczy się efekt. Z prawnego punktu widzenia problem będzie sprowadzał się do ustalenia, czy w konkretnym przypadku doszło do naruszenia relatywnie łagodnie traktowanego art. 87 § 1 kodeksu wykroczeń (stan po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka) czy też surowiej karanego przestępstwa z art. 178a kodeksu karnego (jazda w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego), za które grozi do dwóch lat więzienia. Decydującą rolę odgrywają tutaj opinie biegłych sądowych – dodaje Piotr Protasiuk.
Jeśli jadąc pod wpływem środków działających na ośrodkowy układ nerwowy spowodujemy wypadek, oprócz skutków w postaci grzywny lub więzienia, być może będziemy musieli odpowiadać również materialnie. - Trzeba liczyć się z tym, że ubezpieczyciel po wypłacie świadczeń na rzecz poszkodowanych wystąpi do sprawcy szkody z żądaniem zwrotu wypłaconych kwot, czyli regresu – stwierdza Piotr Protasiuk. - Opierając się na literalnej wykładni ustaw, wydaje się jednak, że jest szansa na podjęcie próby uniknięcia odpowiedzialności finansowej. Ustawodawca, wymieniając przesłanki regresu, nawiązuje bowiem do definicji środków odurzających, substancji psychotropowych lub środków zastępczych. Leki na przeziębienie czy kaszel nie mieszczą się w tych granicach.
Przełom jesieni i zimy to tradycyjnie czas, w którym nękają nas przeziębienia i kaszel. Korzystając z leków na te przypadłości musimy jednak zachować daleko idącą ostrożność. Jeśli zamierzamy jeździć samochodem, najlepiej wybrać te, które zawierają wyłącznie paracetamol. Jeśli zdecydujemy się na preparaty wieloskładnikowe, dbajmy o to, by nie przekraczać wskazanej w ulotce dawki. To niska cena za większe bezpieczeństwo i uniknięcie poważnych tarapatów.
Tomasz Budzik, Wirtualna Polska