Informacja o rzekomym udziale Roberta Kubicy w procesie beatyfikacji Jana Pawła II dotarła także do Magny Cours – pisze Rzeczpospolita.
Sprawą zaczęli interesować się dziennikarze z całego świata, ale ku ich niezadowoleniu polski kierowca próby rozmów na temat "cudu w Montrealu" czy też napisu "Jan Paweł II" na kasku kończył zawsze w taki sam sposób.
"To moja prywatna sprawa, niezwiązana z wyścigami. Nie powinno was to obchodzić". Napis upamiętniający Jana Pawła II po raz pierwszy pojawił się na kasku Polaka w roku 2005. Jest tam do tej pory, tylko w bardziej dyskretnym miejscu niż na początku.
Ci, którzy znają Kubicę od lat, nie dziwią się, że nie chce o tym rozmawiać. Polski kierowca zawsze starannie oddzielał życie prywatne od zawodowego, a kwestie związane z wiarą niewątpliwie należą do tej pierwszej kategorii. Kubica nienawidzi także rozgłosu wokół własnej osoby - takiego, do jakiego doszło teraz w mediach.