Można było sobie wymarzyć lepsze zakończenie roku?
Gdyby mi ktoś 13 miesięcy temu powiedział, że w grudniu 2005 r. podpiszę umowę z zespołem Formuły 1, tylko bym się uśmiechnął. Poprzedni rok był słaby, źle jeździłem w Formule 3. Jednak teraz wyniki były o wiele lepsze, no i przyszły te decydujące testy w Barcelonie.
Czy to był przełom?
- Nie.
Jak to?
- Raczej nie. Oczywiście było to dla mnie nowe doświadczenie, długo wyczekiwana realizacja marzenia każdego kierowcy...
Jak na spełnione marzenie, to podszedł Pan do tego dość spokojnie.
- W ogóle jestem spokojny i do wszystkiego tak podchodzę. Jeżdżenie to moja pasja, zajęcie, które naprawdę kocham. Jednak z drugiej strony pamiętam, że nie wszystko zależy tylko ode mnie - jest wiele osób, którym jestem wdzięczny za to, że dotarłem do Formuły 1. Znalazłem się w elitarnym świecie i postaram się udowodnić, że należy mi się w nim miejsce.
Czym jest dla Pana kontrakt z BMW Sauber?
- Wyjątkową sprawą. Teraz moim celem jest utrzymanie się w Formule 1 na dłużej i dlatego posada trzeciego kierowcy jest dla mnie dobra - na testach i na piątkowych treningach zdobędę doświadczenie, które ma zaowocować.
Pojedzie Pan w wyścigu Grand Prix w tym roku?
- Będę kontrowersyjny, ale mam nadzieję, że nie. Mój występ w Grand Prix byłby możliwy tylko w przypadku pecha Jacques'a Villeneuva lub Nicka Heidfelda [to dwaj pierwsi kierowcy BMW Sauber - red.]. Nie bądźmy tacy pazerni - trzeba się cieszyć z pozycji trzeciego kierowcy.
Jak będą wyglądały Pana starty w 2006 roku?
- Ogólnie rzecz biorąc będę zdobywał doświadczenie, które jest podstawowym wyznacznikiem sukcesu w Formule 1. Przez najbliższy rok przejadę kilka tysięcy kilometrów w bolidzie - zarówno na piątkowych sesjach treningowych przed Grand Prix, gdzie będę na torze dwa razy po godzinie, jak i podczas normalnych testów zespołu, kiedy inżynierowie będą eksperymentować z ustawieniami podczas moich jazd. Więcej kilometrów będę przejeżdżał w tym drugim przypadku, bo w piątki będzie to ok. 30-40 okrążeń. Jednak poznam za to wszystkie tory, na których odbywają się Grand Prix. Co prawda, większość jest mi już znajoma, ale np. trzech pierwszych [w Bahrajnie, Malezji i Australii - red.] w ogóle nie znam.