Obok meblościanki i kolorowego telewizora był najbardziej poszukiwanym towarem epoki towarzysza Gierka.
“Maluch” rozbudził apetyt Polaków na własne cztery kółka i inne dobra konsumpcyjne, którymi pogardzał Gomułka. Wniósł powiew Zachodu i przewietrzył stęchliznę “małej stabilizacji”.
Linię produkcyjną Polskiego Fiata 126p uruchomiono oficjalnie w Bielsku-Białej 22 lipca 1973 roku. W rzeczywistości pracowała już od czerwca. Włoski odpowiednik “malucha” miał premierę niespełna rok wcześniej, podczas salonu samochodowego w Turynie. Był nieskomplikowany i pod wieloma względami przypominał swego poprzednika, Fiata 500 Nuova. Przy pojemności 595 cm3 silnik osiągał moc 23 KM i pozwalał rozpędzać się do 105 km/h. O nowoczesności zaświadczały detale, takie jak kasetowe klamki czy kwadratowe reflektory.
“Mały” Fiat kosztował 69 tys. złotych, co było niebagatelną kwotą w kraju, gdzie średnie zarobki kształtowały się na poziomie 3,5 tys. Lecz amatorów nie brakowało. W placówkach PKO ustawiały się kolejki chętnych do kupna “malucha” na przedpłaty. Natychmiast wypłynęli kombinatorzy, którzy nabywając auta po oficjalnej cenie odsprzedawali je na giełdzie za przeszło 100 tys. Znalazło się wśród nich państwo, które bez skrupułów wyzbywało się Fiacików po zawyżonych cenach ekspresowych lub za twardą walutę. Autko wpisano w system nagród dla zasłużonych ojczyźnie ludowej. Talon na “malucha” był nie tylko premią, ale również sposobem załatwiania spraw “nie do załatwienia”.
W 1975 uruchomiono Zakład nr 2 w Tychach. Umowa licencyjna z Włochami przewidywała spłatę zobowiązań finansowych “w naturze”. Do Turynu wysyłano silniki, skrzynie biegów i całe samochody. Od 1980 roku jedynym producentem tego modelu były fabryki w Polsce. Zaspokajały potrzeby krajowego rynku i zaopatrywały sieć Fiata.
W 1976 zwiększono pojemność silnika do 652 cm3 i wprowadzono cztery odmiany 126p różniące się wyposażeniem. Milionowy egzemplarz powstał w 1981 roku. Z “malucha” żyli nie tylko kooperanci Bielska, ale i rzemieślnicy oferujący części zamienne i drobne udoskonalenia. Do bardziej znanych należało “kółko Korbeckiego” pozwalające w razie awarii uruchomić silnik pociągnięciem za linkę, jak w motorówce, oraz “turbinka Kowalskiego” (stosowana też w “dużych” Fiatach i Polonezach), która obniżała zużycie paliwa i toksyczność spalin, podobno nader skutecznie.
Konstruktorzy bez ustanku badali możliwości “małego” Fiata. Powstał pikap “Bombel”, wersja kombi, “Maluch” przedłużony, przednionapędowy oraz wyposażony w silnik Diesla. W autach seryjnych zachodziły tylko drobne zmiany. Po kolei pojawiały się modele 650E, “Lifting”, FL, “Elegant”... W 1987 roku wprowadzono 126p BIS z trzecimi drzwiami z tyłu, a od 1991 w małej liczbie powstawał
126p ”Cabrio”, przebój eksportowy zwłaszcza w Niemczech.
Kiedy w 1997 roku przepisy wymusiły zastosowanie katalizatora, ostatni raz zmodernizowano Fiacika, a zwyczajowe określenie ”maluch” stało się nazwą modelu. Ulica wyrażała się o nim znacznie mniej serdecznie: “kaszlak” było łagodniejszym z przezwisk. W październiku 2000 roku zakończono produkcję, po zbudowaniu 3 318 674 samochodów.
“Maluch” przemienił platoniczne westchnienia polskich kierowców w cielesne doznania. Zaspokoił motoryzacyjny głód. Ciasny i hałaśliwy był przepustką do swobody. Nie tylko kiedy jechał nad Balaton, czy Adriatyk, ale również gdy stał i można było umknąć do garażu, żeby w nim podłubać. Pod koniec kariery jako najtańsze nowe auto na rynku faktycznie stał się samochodem dla każdego. W ostatecznym rozrachunku spełnił swoje zadanie...
ZOBACZ TEŻ:
Autor: Michał Kij