Katastrofalny początek sezonu w wykonaniu Ferrari - 0 pkt po dwóch wyścigach - spowodował, jak pisze _ La Gazzetta dello Sport _, polowanie na czarownice. Pomyłki w alei serwisowej, problemy z niezawodnością samochodów, brak szybkości, zamieszanie w kierownictwie i błędne decyzje - tak wygląda początek sezonu w wykonaniu stajni z Maranello.
- Ktoś musi ponieść za to odpowiedzialność, ale będziemy rozmawiać na ten temat w zespole, a nie na zewnątrz - oświadczył szef zespołu, Stefano Domenicali. - To jasne, że podjęliśmy złe decyzje, szczególnie w przypadku Kimiego, który otrzymał deszczówki podczas pierwszego pit stopu. Otrzymaliśmy informacje o nadchodzącym deszczu, tymczasem zaczęło padać dopiero 6 minut później - przyznał szef Ferrari.
- Felipe miał dużego pecha. Mógł pozostać na deszczówkach i zająć dobre miejsce. Popełnialiśmy błędy, ale również mieliśmy pecha, bo zawsze padało w niewłaściwym momencie - dodał.
Domenicali nie chciał zdradzić, kto konkretnie podejmował decyzje w sprawie opon, ale podejrzenia dotyczą Michaela Schumachera - konsultanta Ferrari z roczną pensją 5 mln euro. „Schumi” działał na stanowisku kierowania zespołem i przy swoim doświadczeniu co najmniej nie powinien dopuścić do takich błędów.
- Ferrari ma w zespole siedmiokrotnego mistrza świata, najlepszego kierowcę wszech czasów - powiedział ekspert stacji Premiere, Marc Surer. - Bardzo się dziwię, że oni przy Schumacherze popełniają takie błędy.
- Muszę się upewnić, że moi ludzie podejmują właściwe decyzje, bo czegoś takiego po prostu nie możemy akceptować - podsumował Domenicali.
_ Sport/wp.pl _