W dziedzinie wykorzystania biegu jałowego, najłatwiej spotkać w Polsce kierowcę wyznającego jedną z dwóch szkół. Pierwsi to najczęściej zmotoryzowani starej daty, którzy luz wykorzystują bardzo często - nawet podczas zjeżdżania ze wzniesień. Drudzy uważają, że użycie biegu jałowego jest nieuzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia, a dodatkowo obniża poziom bezpieczeństwa. Racji nie ma żadna z tych grup.
Jak naprawdę jest z jazdą na luzie? Jak się okazuje, może ona być wskazana i podnosić bezpieczeństwo. Należy jednak używać jej z rozsądkiem, tylko wtedy, gdy naprawdę może okazać się to przydatna. Jest to korzystne wówczas, gdy z dużym wyprzedzeniem wiemy, że będziemy musieli zatrzymać się lub poważnie zwolnić. Na przykład, jeśli, uwzględniając warunki na drodze, będziemy w stanie, bez zwalniania ruchu innych i tworzenia zagrożenia, rozpocząć wytracanie prędkości kilkaset metrów czy nawet ponad kilometr przed światłami czy zjazdem z autostrady.
Oczywiście wszystko zależy tu od dystansu i prędkości. Jeśli do zatrzymania się mamy 200 metrów i jedziemy z prędkością 60 km/h, lepszym pomysłem będzie całkowite puszczenie pedału przyspieszenia i hamowanie silnikiem, czyli jazda na biegu, a w razie potrzeby jego redukcja. Wówczas do silnika w ogóle nie jest dawkowane paliwo. Wyjątek stanowią tu starsze auta wyposażone w gaźnik. Użycie luzu powinno być za każdym razem przemyślane przez kierowcę, który - biorąc pod uwagę miejsce, w którym jest, prędkość, z jaką się porusza i warunki na drodze - decyduje czy lepsze jest użycie luzu, czy hamowanie silnikiem.
Z całą pewnością drugie z tych rozwiązań korzystniejsze jest podczas zjazdów ze wzniesień. Pokonywanie takiego odcinka drogi na luzie to straty i zagrożenie. Silnik pracujący na biegu jałowym musi otrzymywać paliwo, podczas gdy w zdecydowanej większości samochodów wytracanie prędkości na biegu powoduje zatrzymanie podawania paliwa do cylindrów. Po drugie, jeśli z góry jedziemy na luzie, musimy intensywnie używać hamulców. W warunkach górskich to prosta droga do zagotowania płynu w układzie hamulcowym, a w konsekwencji całkowitej utraty możliwości hamowania.
Wielu kierowców obawia się, że wykorzystywanie biegu jałowego to wzrost zagrożenia spowodowany pogorszeniem się walorów trakcyjnych auta. I to nie jest prawdą. Lwia część samochodów poruszających się po naszych drogach wyposażona jest w system ABS, a wiele również w ESP. W tym przypadku o wzroście zagrożenia nie może być mowy. Nad wszystkim czuwa komputer, który w razie kłopotów odpowiednio używa hamulców, by nie dopuścić do poślizgu.
Argumentem nie jest również twierdzenie, że jazda na luzie powoduje, iż w sytuacji zagrożenia nie będziemy mogli ratować się poprzez dodanie gazu. Sytuacje, w której kierowca nie posiadający profesjonalnych, rajdowych umiejętności, może uratować się w ten sposób, należą do rzadkości. Jednocześnie jeśli manewr się nie uda, zderzenie nastąpi z większą prędkością i będzie miało poważniejsze konsekwencje. Lepszym pomysłem jest wciśnięcie hamulca i zdanie się na samochodową elektronikę.
Nie powinniśmy bać się używania biegu jałowego podczas codziennej jazdy. Nie wolno z tym jednak również przesadzać. Luz to tylko jeden z elementów repertuaru technik jazdy używanych przez dobrego kierowcę. O tym, że naprawdę może się to opłacać, świadczy fakt, że od kilku lat w bardziej zaawansowanych automatycznych skrzyniach biegów obecny jest tak zwany tryb żeglowania, który nie jest niczym innym jak jazdą na luzie. By pod względem oszczędności dorównać samochodowi wyposażonemu w taki mechanizm, jadąc „manualem”, trzeba się naprawdę postarać.
Tomasz Budzik, moto.wp.pl