- Powoli zaczynam myśleć o kolejnym Dakarze, by dotrzeć w to miejsce jako pierwszy - powiedział na mecie w stolicy Peru Limie po zakończeniu 34. Rajdu Dakar Krzysztof Hołowczyc.
Krzysztof Hołowczyc (10. miejsce w rywalizacji samochodów):
- Bardzo fajny rajd i dużo przygód. Przeżyłem wspaniałe momenty, kiedy wygrywałem i prowadziłem w stawce. Przeżyłem również osobisty dramat, gdy staliśmy pięć godzin na pustyni i nie mogliśmy nic zrobić. Marzyliśmy, żeby tylko ruszyć. Ale taki to jest rajd, nie można się na niego obrażać i trzeba akceptować wszelkie jego uroki. Tej edycji nie ukończyło aż 182 zawodników spośród 472 startujących. Najwięcej odpadło samochodów (78 ze 174) oraz motocyklistów (77 ze 188). Powoli zaczynam myśleć o kolejnym Dakarze, by dotrzeć w to miejsce jako pierwszy.
Jacek Czachor (13. wśród motocyklistów):
- Były takie Dakary, że na mecie strasznie bolało. Tutaj nie ma tego bólu, jestem w dobrej formie i jednocześnie cały zakurzony. Do końca walczyłem o pozycję, dałem z siebie wszystko. Każdy zawodnik, który ukończył tak trudny rajd, jest zwycięzcą. Ja wystartowałem po raz dwunasty i dwunasty raz dojechałem; jestem bardzo szczęśliwy. Jeśli chodzi o wynik, mierzyłem trochę wyżej, chciałem być w czołowej dziesiątce, ale konkurencja była w tym roku wyjątkowo silna. Teraz mógłbym jechać jeszcze w drugą stronę....
Marek Dąbrowski (29. w klasyfikacji motocyklistów):
- Trochę bolało, by tu dojechać, bo od siódmego etapu mam uraz kolana. Był to ewidentnie najcięższy dla mnie Dakar, po raz ósmy zakończony metą w jedenastym starcie. Zaliczyłem jedną bardzo poważną wywrotkę, ale jestem na mecie, zwyciężyłem z samym sobą.