Nick Heidfeld niespodziewanie zajął drugie miejsce w wyścigu o GP Malezji. Niemiecki kierowca w dużej mierze dobrą lokatę zawdzięcza szczęściu oraz warunkom atmosferycznym jakie panowały podczas wyścigu.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że zakończyłem wyścig na drugim miejscu po tym jak ruszałem z dziesiątego pola. Wyścig był ekstremalnie trudny. Miałem dobry start, ale jednocześnie miałem ciężki bolid - stwierdził niemiecki kierowca na konferencji prasowej. Kluczowym momentem wyścigu był moment, w którym nad torem w Kuala Lumpur pojawiły się ciemne chmury i zaczął padać deszcz. Kiedy wszyscy kierowcy kilka razy zjeżdżali na pit stop Heidfeld u swoich mechaników pojawił się tylko raz.
- Na pit stop zjechałem siedem okrążeń wcześniej niż planowaliśmy ponieważ lada chwila miał spaść deszcz. Zdecydowałem, że założymy deszczowe opony. Ponieważ deszcz przyszedł trochę później opony na deszcz stały się niemal gładkie. Dostałem jednak komunikat, aby nie zmieniać opon. Inni kierowcy byli ode mnie szybsi, a ja po prostu starałem się utrzymać na torze - zakończył Heidfeld.
Kiedy większość kierowców zjeżdżała po opony przejściowe Heidfeld kontynuował jazdę na oponach deszczowych. Jak się później okazało ta "taktyka" przyniosła Niemcowi drugie miejsce za Jensonem Buttonem.
- Cieszę się, że wracamy do domu przynajmniej z jednym przyzwoitym wynikiem po dwóch wyścigach - zakończył Heidfeld.
_ MR _