Hamburg przygotowuje się do zakazu diesli. Znaki już są na ulicach
Hamburg będzie pierwszym niemieckim miastem, którego władze ograniczą możliwość poruszania się samochodami z silnikami Diesla. Znaczy o tym około stu nowych znaków z zakazami wjazdu dla aut, jakie pojawiły się na ulicach Hamburga. To może oznaczać lawinę zakazów w Niemczech i tańszych aut w Polsce.
Lutowy wyrok niemieckiego sądu federalnego, mówiący, że władze tamtejszych miast mogą wprowadzać obostrzenia w poruszanie się dieslami bez oglądania się na ogólnokrajowe przepisy, został potwierdzony w piątek przez najwyższy sąd administracyjny w Lipsku. Co więcej, włodarze miast nie muszą decydować się na przepisy przejściowe, które ułatwiłyby mieszkańcom przystosowanie się do nowych wymogów.
Lipski sąd zarekomendował jednak, że w razie wprowadzania zakazu na szerszym terytorium, najlepiej byłoby, aby wchodził on fazami, rozpoczynając od regulacji, która zakazałaby wjazdu dieslami spełniającymi normę Euro 4 lub wcześniejsze. Ta weszła w życie w 2009 r. Tak właśnie ma rozpocząć się motoryzacyjna rewolucja w Hamburgu. Nie wiadomo tylko, kiedy.
Na razie na ulicach tego miasta pojawiły się znaki, które zakazują wjazdu na określone ulice samochodami z silnikiem Diesla, niespełniającymi normy Euro 5. Na razie nie ma oficjalnego komunikatu o terminie wprowadzenia zakazu. Nieoficjalnie mówi się, że ma on zacząć obowiązywać z końcem maja. Mandat za naruszenie przepisu samochodem osobowym wynosić ma 25 euro.
Wprowadzenie zakazu w Hamburgu będzie miało ogromne reperkusje. W kolejce do stosowania takich obostrzeń stoi już Monachium, Sttutgart czy Dusseldorf. Popularyzacja tego rozwiązania spowoduje spadek zainteresowania dieslami. Spośród około 15 mln samochodów z silnikiem Diesla w Niemczech tylko 2,7 mln spełnia normę Euro 6. Jeśli miasta u naszych zachodnich sąsiadów podniosą poprzeczkę do tego poziomu, spowoduje to chęć pozbycia się przez Niemców milionów używanych samochodów. Te zapewne trafią między innymi do Polski i - ze względu na przewidywaną atrakcyjną cenę - będą rozchwytywane.
Po drugie, w niemieckim salonie samochodowym trudno będzie znaleźć kupca na auto osobowe z jednostką wysokoprężną, a to oznacza gigantyczne straty dla niemieckiej gospodarki. Niemcy od lat są poważanymi producentami silników Diesla, ale w kwestii samochodów hybrydowych muszą uznać prymat Toyoty. Jeśli producenci samochodów mieliby wyposażyć starsze auta w system oczyszczania spalin wykorzystujący AdBlue, to operacja ta kosztowałaby łącznie ok. 14,5 mld euro.
Źródło: Automotive News Europe