Niewielki, stylowy, a zarazem doskonały do zmagań w miejskiej dżungli. Jak by tego było mało, wersja Cooper S jest zaskakująco szybka. Firma AC Schnitzer postanowiła sprawić, by Mini jeździł jeszcze ostrzej, a do tego wyglądał groźniej.
Miniak otrzymał komplet zadziornego ospolerowania oraz efektowne alufelgi w rozmiarze 7.5 x18". Nisko schodzące zderzaki oraz lotka nad tylną szybą zoptymalizowały przepływ strugi powietrza. Tuner ozdobił wóz także naklejkami wzorowanymi na odpowiedniku sprzed lat.
Samochód wyglądający groźniej od oryginału powinien też lepiej jeździć. Specjaliści z AC Schnitzer dołożyli starań, by tak właśnie było. 170-konny silnik z doładowaniem otrzymał zastrzyk mocy, o którym obwieszcza ryk z dwóch chromowanych rur wydechowych.
Moc niewiele znaczy bez możliwości zapanowania nad nią. Nic dziwnego, że seryjne zawieszenie powędrowało do kosza, a na jego miejscu pojawiły się amortyzatory i sprężyny o charakterystyce dopracowanej podczas wielu testów na torze Nurburgring. Dzięki temu kierowca może być pewny, że po dociśnięciu gazu do podłogi wóz nie wymknie się spod kontroli i pojedzie dokładnie tam, gdzie ma się udać.
AC Schnitzer dba również o sportową atmosferę w kabinie. Wskaźniki o zmienionej stylistyce, czy aluminiowe nakładki na pedały i dźwignię hamulca ręcznego przekonują o unikalności pojazdu, a jednocześnie dają namiastkę wrażeń dostępnych dla rajdowców. Wraz z bardzo nisko zamontowanymi fotelami oraz bezpośrednim układem kierowniczym daje to złudzenie prowadzenia dużego gokarta. Za to właśnie kochamy Mini.
Łukasz Szewczyk