Brak zdyscyplinowania kierowców to nie lada kłopot na polskich drogach. Niestety nad Wisłą mało kto bierze na poważnie znaki ograniczenia prędkości, a inne przepisy bywają przez zmotoryzowanych traktowane jako sugestia, a nie zakaz lub nakaz. Instytucje powołane do pilnowania porządku na drogach sięgają więc po najróżniejsze środki. Od niedawna obowiązują restrykcyjne przepisy, które przewidują zatrzymanie prawa jazdy za nadmierną prędkość. Teraz Główny Inspektorat Transportu Drogowego rozpoczyna akcję „Zwolnij! Nie bądź baranem... na drodze”.
- Polacy coraz częściej postrzegają łamanie przepisów ruchu drogowego jako działanie nieodpowiedzialne i godne potępienia - mówi dr Andrzej Markowski ze Stowarzyszenia Psychologów Transportu w Polsce. - W tym kontekście właściwe jest wykorzystanie określenia słowa „baran” wobec kierowcy, który popełnia poważne wykroczenia, zagrażające bezpieczeństwu uczestników ruchu. Określenie to ma bowiem zdecydowanie negatywne konotacje i kojarzy się z zachowaniem irracjonalnym, nieodpowiedzialnym, a także szkodliwym społecznie - dodaje Markowski.
Według statystyk policji w Polsce w ostatnich miesiącach nastąpiła poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego. Znaczną rolę w tym zakresie odegrała zmiana regulacji prawnych, która weszła w życie 18 maja 2015 r. Od tego czasu w ciągu miesiąca liczba wypadków spadła o 65 w porównaniu z 31-dniowym okresem poprzedzającym wprowadzenie niniejszych zmian. Odnotowano także mniej ofiar śmiertelnych oraz rannych w wypadkach. Od 18 maja do 17 czerwca na polskich drogach zginęło 189 osób. W okresie od 17 kwietnia do 17 maja liczba ofiar to 208. Odnotowano także spadek liczby rannych w wypadkach drogowych.
Poprawa bezpieczeństwa na drogach to także efekt wzrastającej świadomości kierowców w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym. Aktualnie już 85 proc. Polaków deklaruje, że zdaje sobie sprawę, iż ryzyko wypadku rośnie, a jego konsekwencje mogą być dużo poważniejsze, przy przekroczeniu dozwolonej prędkości zaledwie o 10 km/h, nawet przy dobrych warunkach pogodowych. Zmienia się też nastawienie do niebezpiecznego zachowania na drogach obserwowanego u innych użytkowników dróg. Drastycznie łamiący przepisy kierowca coraz częściej uważany jest za szkodliwego szaleńca, a nie za „kozaka”, który wykazuje się umiejętnościami w prowadzeniu samochodu.
Pozostaje jednak pytanie, czy naprawdę trzeba sięgać po inwektywy, by uświadomić Polakom, jak niebezpieczne mogą być szaleństwa za kółkiem? Z jednej strony takie środki mogą sprawić, że u części społeczeństwa wykształci się negatywna postawa względem drogowych szaleństw. Z drugiej jednak niektórzy mogą odebrać akcję GITD jako obraźliwą. To może zniechęcić do przyjęcia wzorca zachowania, jaki proponuje nadawca takiego komunikatu.
tb/sj