Ford Mondeo: Bond by nie pogardził
Gdy Daniel Craig w 2006 debiutował w roli agenta 007, wraz z nim na szklanym ekranie pojawiła się zapowiedź najnowszej generacji Mondeo. Casino Royale okazało się finansowym strzałem w dziesiątkę, a Ford rok później oficjalnie zadomowił się w cennikach, od razu stając się równie spektakularnym hitem. Opływowa linia nadwozia połączona z dobrymi właściwościami jezdnymi i szeroką możliwością konfiguracji, przypadła do gustu nie tylko flotowcom, lecz również klientom indywidualnym.
Mondeo na rynku amerykańskim w obecnym wcieleniu znane jest już od kilkunastu miesięcy. Mimo późniejszego wprowadzenia na Stary Kontynent producent deklaruje, że to najbardziej zaawansowany technologicznie model w aktualnej ofercie. Zamówienia już można składać, a pierwsze egzemplarze pojawią się w salonach sprzedaży już za kilka tygodni. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom europejskich klientów, przygotowano też wersję kombi i szereg nowych silników cechujących się niższym zapotrzebowaniem na paliwo i lepszą elastycznością. Ma wszelkie argumenty, by odnieść spektakularny sukces. Wygląda nowocześnie, a przy tym zachowuje świetne proporcje.
Zbudowany został na nowej, globalnej płycie modułowej C/D i występuje w trzech odmianach: sedan, hatchback i kombi. Wśród klientów flotowych najczęściej spotkamy zapewne rodzinną wersję, a klienci indywidualni wybiorą funkcjonalną karoserię 5-drzwiową. Ma 487 centymetrów długości, 185 szerokości i 148 wysokości. Charakterystyczny przód stanie się znakiem rozpoznawczym tego modelu z ogromnym grillem nieśmiało nawiązującym do Aston Martina i LED-owym oświetleniem z funkcją aktywnego podążania za torem jazdy. Zgrabnie wkomponowane diody dodają swoim designem nieco agresywnego wydźwięku. Dzięki dość dynamicznie opadającej linii dachu, profil sugeruje podobieństwo do modnych ostatnio 4-drzwiowych coupe. Tył natomiast to delikatnie zmodernizowany obraz poprzednika. Skoro użytkownikom się podobał, to po co wprowadzać gruntowne zmiany?
Obok Focusa, to bez dwóch zdań najważniejszy model w ofercie Forda. Z tego też powodu dopieszczono wnętrze, które w przypadku poprzedniej generacji, odstawało jakościami od lidera segmentu – Passata. Teraz trudno mówić o niedoróbkach. Konstruktorzy położyli duży nacisk na dobór materiałów jakościowych i zestaw gadżetów elektronicznych. Mondeo MK5 to istne centrum multimedialne. Na pokładzie znajdziemy 8-calowy dotykowy wyświetlacz z ciekawą szatą graficzną połączony z nagłośnieniem Sony dysponującym 9 lub 12 głośnikami. System możemy też sprzężyć z zewnętrznymi nośnikami. W podłokietniku ukryto dwa wejścia USB, slot na karty SD, AUX i obligatoryjny Bluetooth.
Pozycja za kierownicą jest wygodna, ale siedzisko mogłoby znajdować się nieco niżej. Przed oczami kierowcy zamontowano zegary analogowe i ciekłokrystalicznym wyświetlaczem przekazującym tak dużo informacji, że trudno się będzie od razu zaaklimatyzować w przestronnym wnętrzu. Kokpit centralny nie wygląda na przeładowany przyciskami, ale dzięki rozlicznym dodatkom, odnalezienie tych pożądanych będzie wymagać przynajmniej w pierwszej fazie kontaktu z Mondeo oderwania uwagi od drogi.
Dysponując zasobnym portfelem, możemy wyposażyć Forda w skuteczny masaż przednich foteli, podgrzewaną kanapę, elektryczną regulację kolumny kierowniczej, aktywny tempomat i systemy czuwające na bezpieczeństwem pasażerów. Pre - Collision Assist w razie braku reakcji kierowcy, wykrywając zagrożenie w postaci pieszego lub innej przeszkody, doprowadzi do całkowitego zatrzymania minimalizując skutki ewentualnego wypadku. Jest też układ automatycznego parkowania równoległego i prostopadłego tyłem, asystent pasa ruchu i monitoring martwego pola.
Pod maską debiutują nowe jednostki napędowe, a w układzie jezdnym przekonstruowane zawieszenie. Z tyłu wykorzystano zintegrowane rozwiązanie wielowahaczowe i po raz pierwszy w historii tego modelu zdecydowano się na elektryczne wspomaganie układu kierowniczego. Wśród silników, największym powodzeniem powinny cieszyć się dwulitrowe diesle o mocy 150 i 180 KM lub turbodoładowane motory benzynowe o pojemności 1,5 litra. 160-konny agregat współpracuje z manualną lub automatyczną skrzynią o dwóch sprzęgłach. Imponuje kulturą pracy i parametrami na papierze. Do 100 km/h rozpędza się w 9,2 sekundy i w teorii zużywa zaledwie 5,8 litra. Cóż, praktyka od lat pokazuje, że koloryzowane dane rzadko kiedy przekładają się na rzeczywistość. Ford z 6-stopniową przekładnią okazuje się elastyczny, jeśli utrzymujemy wskazówkę obrotomierza powyżej 3 tys. obr./min. Jego dynamika faktycznie jest niezła, ale należy utrzymywać odpowiednio wysokie obroty. Przekłada się to również na spalanie, które w cyklu mieszanym wyniesie około 9
litrów.
Lepszy w kwestii ekonomii okazuje się ropniak. Dzięki świetnemu wytłumieniu kabiny, do uszu podróżujących docierają ledwie słyszalne odgłosy pracy wysokoprężnej jednostki. 180-konny wariant osiąga pierwszą setkę w 8,3 sekundy i bardzo sprawnie radzi sobie niezależnie od prędkości i wybranego przełożenia. Brakuje mu tylko momentu poniżej 1800 obrotów. Dobre noty trzeba przyznać zawieszeniu. Sprawnie radzi sobie z nierównościami i zapewnia właściwy kontakt kół z podłożem. Mondeo pewnie trzyma się drogi neutralnie zachowując się w dynamicznie pokonywanych zakrętach, ale układ kierowniczy mógłby być trochę bardziej precyzyjny.
Długo oczekiwany przedstawiciel segmentu D debiutuje ceną 89 tysięcy złotych. To rozsądna kwota za 160-konny silnik benzynowy o zadowalających osiągach. 2,0 EcoBoost rozwijający 240 KM został wyceniony na 128 tysięcy. Tyle samo zapłacimy za 180-konnego diesla i 95 tysięcy za 1,6 TDCI (115 KM). Czekający na porównanie z Passatem, muszą się jeszcze wstrzymać do końca bieżącego roku. Niemniej, Mondeo ma szereg zalet aby poważnie zagrozić dominacji w Europie liderowi segmentu. Ma dopracowany układ jezdny, przestronny przedział pasażerski, mnóstwo gadżetów podnoszących komfort codziennej eksploatacji i wygląd daleki od konserwatywnej prezencji Volkswagena.
Piotr Mokwiński/ll/moto.wp.pl