Czy diesel się opłaca?
To pytanie, które coraz częściej dręczy zmotoryzowanych. Nowe i kilkuletnie auto z zapłonem samoczynnym z całą pewnością posiada filtr cząstek stałych. By kupić samochód z takim rozwiązaniem na pokładzie, trzeba mieć naprawdę dobry powód. Osoby, które najczęściej jeżdżą po mieście, a rocznie nie pokonują więcej niż 30 tys. km, powinny dobrze zastanowić się zanim odrzucą pojazd z silnikiem benzynowym. Potencjalna okazja może się zamienić w generator kosztów, jeśli poprzedni właściciel postanowił pozbyć się samochodu, gdy zaczęły się problemy z filtrem cząsteczek stałych. Co wtedy?
Dla kierowców, którzy chcą pozostać ekologiczni, nie wydając fortuny, jest półśrodek - regeneracja filtra. Mankamentem tego rozwiązania jest fakt, że nikt nie wie, ile taki zregenerowany filtr wytrzyma. Wycięcia podzespołu nie polecamy. Przede wszystkim to nielegalne i nieekologiczne. Niedługo może również przestać uchodzić na sucho. Już od dawna mówi się o konieczności objęcia ściślejszą kontrolą kwestii spalania. Policja już testowała przenośne zestawy analizujące skład gazów wydobywających się z rury wydechowej i w teorii na takiej podstawie może zatrzymać dowód rejestracyjny. Duże zmiany czekają nas również w kwestii przeglądów technicznych. Jeśli diagności będą mieli obowiązek porównania poziomu emisji z normą deklarowaną w dokumentach, może się okazać, że nie uzyskamy pieczątki przeglądu. Ponowne wmontowanie wyciętego filtra oznaczałyby wówczas spore wydatki.
ml/
redakcja: Tomasz Budzik