Drogi nie znaczy lepszy
Niestety, wnętrze to cyniczny dyskurs na temat retro designu: wielki prędkościomierz rewelacyjnie odbija światła auta jadących z tyłu wprost w oczy kierowcy, wszystko trzeszczy i skrzypi niemiłosiernie. To nie koniec. Potężny motor powoduje kłopoty z trakcją, a na nierównej drodze jazda JCW z większą prędkością to bitwa, a nie przyjemność. Ewidentnie wóz powstał dla snobów z miasta, którzy za każdym razem jadą nim krótko. Nastawy zawieszenia są może i dobre na tor wyścigowy, ale tam lanserów w Mini widuje się rzadko. Podejrzewam, że zgodnie z chwalebną niemiecką tradycją budowy solidnych fortyfikacji inżynierowie BMW wpakowali w nadkola szalunki z desek i zalali je betonem. Najgorsza wiadomość: drapieżny wygląd Mini prowokuje innych kierowców do zawodów, a posiadanie takiego auta niejako zobowiązuje, by się z nimi ścigać.