FCA również oszukiwało na emisji?
Według niej chodzi tu o sterujące pracą układu wydechowego oprogramowanie, którego Fiat Chrysler wbrew przepisom nie ujawnił, łamiąc w ten sposób ustawy o ochronie środowiska naturalnego.
We wrześniu 2015 roku koncern Volkswagen przyznał się w efekcie dochodzenia EPA, że w około 11 mln sprzedanych na całym świecie samochodów zainstalował oprogramowanie, które w celach oszczędnościowych manipulowało układem neutralizowania tlenków azotu. Wyłączony podczas normalnej eksploatacji samochodu układ zaczynał funkcjonować dopiero po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.
Volkswagen znalazł się w ten sposób w centrum największego skandalu, jaki dotknął w ostatnich latach globalną branżę motoryzacyjną. Niemiecki koncern stoi obecnie w obliczu procesów sądowych oraz miliardowych kar za łamanie przepisów o normach technicznych i ochronie środowiska.
Prowadzone nadal dochodzenie ma wyjaśnić, czy wykorzystane przez Fiat Chrysler oprogramowanie odpowiada użytym przez Volkswagena "urządzeniom udaremniającym" (defeat devices). Według EPA znalazło się ono w około 104 tys. wyprodukowanych w latach 2014-2016 samochodów sportowo-użytkowych i półciężarówek typów Jeep Grand Cherokee i Dodge Ram 1500 z silnikami Diesla o pojemności 3 litrów.
Producent musi teraz udowodnić, że nie zastosował żadnego zakazanego oprogramowania. W razie potwierdzenia się zarzutów EPA mogłaby nałożyć na niego kary w wysokości do 44 539 dolarów od samochodu, co dawałoby łącznie kwotę do 4,63 mld dolarów.
Fiat Chrysler twierdzi, że przestrzegał wszystkich przepisów dotyczących techniki neutralizowania spalin. W wydanym oświadczeniu koncern deklaruje chęć znalezienia szybkiego rozwiązania w ramach współpracy z nową ekipą rządową po inauguracji prezydentury Donalda Trumpa 20 stycznia. Oświadczenie wyraża także rozczarowanie postępowaniem EPA.
Rządowa agencja utrzymuje natomiast, że Fiat Chrysler złamał ustawę o ochronie czystego powietrza, bowiem przy certyfikowaniu samochodów przemilczał zainstalowanie w nich budzącego wątpliwości oprogramowania - co jest już podstawą do wymierzenia grzywien i sankcji karnych.
Na razie jeszcze nie ustalono, jak duże są w badanych samochodach różnice w emisji tlenków azotu przy eksploatacji normalnej i testowej. - Nadal sprawdzamy tryb i efekty działania tych urządzeń - oświadczyła Cynthia Giles z kalifornijskiej stanowej agencji ochrony powietrza CARB.
Opr. Tomasz Budzik, Wirtualna Polska