Sześć startów, sześć punktów i 16. miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Do tego zdobyte przeogromne doświadczenie - taki był sezon Formuły 1 w wykonaniu Roberta Kubicy. Sezon znakomity – pisze Gazeta Wyborcza.
- Teraz przyda mi się trochę przerwy - powiedział z ulgą po wyścigu o Grand Prix Brazylii, ostatnim w tym sezonie, Robert Kubica. Polski kierowca zasłużył na nią jak nikt inny, bo ostatnie miesiące były chyba najbardziej zwariowanymi w jego życiu. Króciutkie testy w Renault po zwycięstwie w World Series by Renault, spekulacje, czy podpisze kontrakt z zespołem Minardi. W końcu etat kierowcy testowego w BMW Sauber.
Ciągłe życie na walizkach, podróże po całym świecie z toru na tor i rewelacyjne występy w sesjach treningowych. W końcu kierownictwo BMW Sauber uznało, że taki talent najlepiej oszlifować w warunkach bojowych. I stało się to, czego nikt się nie spodziewał - Robert Kubica został pierwszym Polakiem w Formule 1.
Co było później, doskonale pamiętamy. - Podium na Monzy, odebrane punkty w pierwszym wyścigu, dobra szybkość w Chinach czy w Japonii - przypomina Kubica. Czy tak spektakularne wejście do jednej z najbardziej prestiżowych dyscyplin sportu wywołało u Roberta euforię? Nic bardziej mylnego. - Niektóre rzeczy mogłyby się lepiej ułożyć, ale nie można cofnąć czasu i nie ma co gdybać - mówi niespełna 22-letni krakowianin.