Nawigacja przygotowana we współpracy z Porsche... Brzmi obiecująco. W końcu nie każdego stać na legendarne auto ze Stuttgartu, więc tym przyjemniej posiadać rzecz sygnowaną przez firmę-legendę. Postanowiliśmy na własnej skórze sprawdzić, jak sprawuje się w akcji nawigacja Porsche Design P'9611 Navigator.
Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia ze sprzętem wysokiej klasy. Obudowa o grubości zaledwie 23 milimetrów została wykonana z metalu, więc z pewnością niestraszne jej bliskie spotkania z podłożem, których mimo sporej pokusy nie testowaliśmy. Wiemy natomiast, że zimny chłód stali daje poczucie solidności w trakcie montowania nawigacji w solidnym uchwycie.
Warto wspomnieć, iż przytwierdzany do szyby statyw został wyposażony w... głośniki! Dzięki nim komendy wydawane przez elektronicznego asystenta brzmią znacznie lepiej, niż dźwięk dobywający się z niewielkiego głośniczka, który znalazł się wewnątrz obudowy. Kolejną ciekawostką jest fakt, iż nawigacja firmowana przez Porsche bez trudu odtwarza utwory zapisane w formacie mp3. O ile w samochodzie ta funkcja jest zupełnie zbyteczna, tak w trakcie pieszych wędrówek lub dla motocyklistów może okazać się całkiem miłym dodatkiem. Utwory można zapisać na wymiennych kartach pamięci. Navigon bez trudu akceptuje pamięć o pojemności 4 GB. Nawet gdy na kartę wgramy dostarczone przez Navigona mapy 38 europejskich krajów i tak pozostanie wiele miejsca na dowolne pliki. Warto pamiętać, że po podłączeniu sprzętu do komputera jest on wykrywany jako najzwyklejsza pamięć, co pozwala używać go nawet jako podręcznego dysku.
Niestety mocowanie karty pamięci nie zostało dopracowane na tyle, na ile moglibyśmy się spodziewać po marce Porsche. Karta wystaje kilka milimetrów ponad obudowę i wystarczy lekkie trącenie, by wyskoczyła z portu. Nie musimy chyba dodawać, że zazwyczaj działo się to w kieszeni lub schowku samochodu, co wiązało się uciążliwą koniecznością jej poszukiwania.
To największa z wad testowanego sprzętu. Drobne problemy ze stabilnością pracy systemu operacyjnego mieliśmy także, gdy stan naładowania baterii sięgał zera. Trzeba jednak pamiętać, że w trakcie codziennego używania urządzenia nie ma zagrożenia taką sytuacją, ponieważ większość czasu będzie podłączone do ładowarki.
Po ustaleniu pozycji i ruszeniu z miejsca zapominamy o wszystkich niedogodnościach. Duży wyświetlacz daje doskonałą informację o naszej lokalizacji. Głośność poleceń nawigatora jest automatycznie dostosowywana do prędkości jazdy i poziomu hałasu wewnątrz kabiny, więc z pewnością nie przeoczymy żadnej informacji. Podczas jazdy po szybkim pasie ruchu komunikaty są głośniejsze, natomiast w zakorkowanym mieście stają się cichsze. Ponadto w wielopasmowym ruchu urządzenie w odpowiednim czasie ostrzega kierowcę, który pas jest najlepszy do przejechania danej trasy.
Kierowcy z ciężką nogą z pewnością docenią asystenta prędkości, który pokazuje dopuszczalną prędkość oraz ostrzega o jej przekroczeniu. Wartość przy jakiej następuje interwencja można oczywiście dostosować do własnych potrzeb.
Za granicą z pewnością docenimy obecność funkcji TMC, która informuje o korkach i automatycznie sugeruje alternatywną trasę. Warty podkreślenia jest fakt, iż antena TMC została zintegrowana z przewodem ładowarki samochodowej, więc używanie dodatkowych kabli – z którymi spotykamy się w przypadku większości konkurencyjnych produktów - stało się zbędne.
Na koniec pozostało wspomnieć o kosztach. Te są słone. Lwią część sumy pochłonęła metalowa obudowa oraz oczywiście koszty związane z uzyskaniem licencji Porsche. Zestaw Porsche Design P'9611 Navigator jest dostępny za około 3900 PLN. Sporo, tym bardziej, że w ofercie Navigona znajdziemy wiele innych urządzeń, które nie ustępują testowanemu pod względem funkcjonalności, a kosztują o połowę mniej...
Łukasz Szewczyk