Dzik, czyli polski Hummer
Ktokolwiek wieszczy koniec polskich aut niech ugryzie się w język. Opancerzony samochód z Kutna depcze po piętach Hummerowi.
Wojna z Saddamem obnażyła słabości sprzętu na literkę „H”. W kąśliwym ogniu Irakijczyków Honker i Hummer nie zapewniały dobrej ochrony jadącym żołnierzom. Zaimprowizowane „opancerzenie” karoserii kamizelkami kuloodpornymi było tyleż osobliwe, co nieskuteczne.
Doświadczenia z ostatniej wojny w Zatoce Perskiej i innych konfliktów zbrojnych spowodowały, że wojsko zwróciło baczniejszą uwagę na samochody mniej podobne do Jeepa, a bardziej do limuzyny prezesa Deutsche Banku. Może nie tak zwinne jak lekka terenówka, za to odporne na ostrzał, granaty i miny. Nieudana akcja w Magdalence sprawiła, że opancerzonymi pojazdami zainteresowała się również policja. W dobre uzbrojenie inwestują nie tylko terroryści, ale również gangsterzy.
Polscy inżynierowie w porę zorientowali się w życzeniach generałów. W 2004, czyli zaledwie rok po rozpoczęciu wojny w Iraku rozpoczęły się próby Dzika – polskiego samochodu pancernego. Skonstruowała go firma AMZ Kutno, znana skądinąd jako producent zupełnie niewinnych małych autobusów, karetek pogotowia, a także bardziej zadziornych samochodów policyjnych czy bankowozów.
Dzik został zbudowany na podwoziu włoskiej firmy SCAM. Założyła ją w 1995 roku grupa doświadczonych konstruktorów samochodów terenowych, którzy w 2000 roku uruchomili seryjną produkcję aut pokroju Unimoga z kabinami Fiata Ducato i silnikami Iveco.
Włoskie podwozie gwarantuje, że Dzik poradzi sobie na wertepach. Ma stały napęd na cztery koła, a dzięki reduktorowi aż 24 biegi: 12 do jazdy na szosie i tyle samo do poruszania się w terenie. Standardem jest blokada mechanizmu różnicowego tylnego mostu. Silnik ma pojemność 2,8 l i moc 150 KM, co pozwala rozpędzać się ważącemu 5,5 tony „zwierzakowi” do przeszło 100 km/h. Opancerzony od podwozia po dach samochód osłania jadących przed pociskami kalibru 9 mm. W komorze silnika jest system gaśniczy. W nadwoziu umieszczono otwory strzelnicze, a drzwi po otwarciu można zablokować. Działają wtedy jak tarcza.
Rodzina Dzików szybko się powiększa. W ubiegłym roku dla Żandarmerii Wojskowej zbudowano lżej opancerzonego Dzika 2, mniej oficjalnie zwanego „Gucio”. Kiedy podczas wizyty w Polsce zobaczyli go Irakijczycy niemal natychmiast zamówili 600 odpowiednio zmodyfikowanych egzemplarzy dla własnej armii. Tak powstał Dzik 3, który ma aż 13 otworów strzelniczych, dwie pary wyrzutni granatów dymnych oraz karabin maszynowy na dachu. Używający go strzelec jest z przodu osłonięty blachą pancerną, a po bokach rozłożonymi pokrywami włazu.
Każdy z Dzików 3 kosztuje około 600 tys. złotych, co podobno nie jest ceną wygórowaną.
W tym roku na kieleckim salonie przemysłu obronnego pokazano ciężarówkę Dzik Cargo oraz Dzika P służącego do obrony przeciwlotniczej. Wszystkie „pancerki” zostały zaprojektowane przez młodych, liczących przeciętnie niespełna 30 lat konstruktorów. Jeszcze Polska (motoryzacja) nie zginęła!
Autor: Michał Kij