Trwa ładowanie...

Diesel w odwrocie, nadchodzi czas hybryd

Diesel w odwrocie, nadchodzi czas hybrydŹródło: Szymon Jasina
d3n1mjw
d3n1mjw
Obecnie w Polsce ponad połowa aut na rynku wtórnym oraz więcej niż jedna trzecia kupowanych indywidualnie na rynku pierwotnym dysponuje silnikiem Diesla. Z tej perspektywy trudno uwierzyć w prognozę, która mówi o rychłej marginalizacji wysokoprężnych jednostek napędowych.

Nowy porządek

W 2030 roku zaledwie 9 proc. sprzedawanych w Europie samochodów osobowych będzie wyposażonych w silnik Diesla - mówi raport AlixPartners cytowany przez „Automotive News Europe”. Powodem takiego stanu rzeczy ma być oczywiście troska o stan powietrza – samych zmotoryzowanych, a także polityków, którzy kreują przepisy dotyczące norm czystości spalin oraz prawo podatkowe.

W prognozie przewiduje się, że w 2030 roku 28 proc. udziału na pierwotnym rynku będą miały auta wykorzystujące hybrydową jednostkę z silnikiem benzynowym, a 25 proc. pojazdy z silnikami benzynowymi. Zdaniem specjalistów aż 20 proc. rynku stanowić będą modele elektryczne. 18 proc. sprzedawanych aut stanowić mają zaś benzynowe hybrydy typu plug-in, a więc dające możliwość ładowania akumulatorów z gniazda elektrycznego lub na specjalnej stacji.

Kto zyska, kto straci?

Co takie zmiany oznaczałyby dla zmotoryzowanych? Ci, którzy poruszają się głównie w mieście, na pewno na nich nie stracą. Popularyzacja samochodów hybrydowych oznaczać będzie również spadek ich cen. Już dziś koszt zakupu takiego auta jest mniej więcej tożsamy z ceną podobnie skonfigurowanego diesla. W porównaniu do „ropniaka” hybryda jest jednak znacznie mniej kłopotliwa, a podczas codziennych dojazdów do pracy może okazać się również bardziej oszczędna. Ponadto takie samochody najczęściej nie mają dwumasowego koła zamachowego, skomplikowanego i wrażliwego układu wtryskowego czy filtra cząstek stałych - a więc wszystkich tych elementów, które dziś spędzają sen z powiek przeciętnemu właścicielowi diesla.

Co ciekawe, zmiany te najprawdopodobniej okażą się również korzystne dla producentów aut. Jak wylicza „Automotive News Europe”, zbudowanie fabryki, która rocznie produkuje 400 tys. silników spalinowych, to koszt około 500 milionów euro. Wybudowanie zakładu, w którym powstawałoby tyle samo jednostek elektrycznych, kosztuje tylko 50 milionów euro, a do tego wymaga jedynie jednej dziesiątej powierzchni potrzebnej fabryce silników spalinowych.

d3n1mjw

Kto więc straci? Najprawdopodobniej mechanicy. Już dziś wiadomo, że samochody hybrydowe psują się rzadziej niż ich klasyczne odpowiedniki. Dotyczy to w szczególności tych modeli, które korzystają z niewysilonych jednostek benzynowych bez doładowania. Popularyzacja samochodów elektrycznych spowoduje również mniejsze zapotrzebowanie na paliwa i oleje samochodowe.

Wielkie inwestycje

Jeśli - zgodnie z przewidywaniami - w 2030 roku blisko 40 proc. samochodów wyjeżdżających z salonów będzie miało wbudowane gniazdka, europejskie miasta stoją przed bardzo kosztownym i pracochłonnym zadaniem. Szacuje się, że tylko w Londynie, Paryżu, Frankfurcie i Milanie na rozbudowę miejskiej infrastruktury ładowarek trzeba będzie wydać 30 miliardów euro. W skali całej Unii Europejskiej koszty będą więc ogromne.

Źródło: „Automotive News Europe”

Opr. Tomasz Budzik, moto.wp.pl

d3n1mjw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3n1mjw
Więcej tematów