Pomyślny przebieg Rajdu Dakar, którego areną w 2009 roku były bezdroża Ameryki Południowej, spowodował, że w przeszłym roku ponownie zawita na kontynent południowoamerykański.
- Impreza była +odkryciem+ i istnieją poważne przesłanki, że ta tradycyjna impreza w 2010 roku odbędzie się w Argentynie i Chile - powiedział w środę dyrektor firmy organizującej rajd ASO Francuz Yann Le Moenner.
- Jest jeszcze za wcześnie aby mówić o powrocie imprezy do Afryki - dodał Le Moenner odpowiadając na pytanie czy terroryzm nie jest zagrożeniem dla organizacji imprezy na Czarnym Lądzie. Własnie ze względu na możliwe ataki terrorystyczne organizatorzy odwołali Rajd Dakar 2008 na krótko przed jego rozpoczęciem w Lizbonie. - Rajd był wcześniej odkryciem na nowo Afryki. To samo można teraz powiedzieć o Argentynie i Chile - mówił na środowej konferencji prasowej w Madrycie Yann Le Moenner.
Intencją ASO jest przybliżyć Rajd Dakar kibicom na innych kontynentach. Decyzja, gdzie odbędzie się przyszłoroczna edycja, zapadnie w najbliższych tygodniach.
Zdaniem Le Moennera o popularności rajdu najlepiej świadczą niezliczone rzesze kibiców na trasie w Argentynie i Chile. Impreza uświetniłaby 200. rocznicę niepodległości obu państw.
Ideę organizacji rajdu na innych kontynentach poparli m.in. dziewięciokrotny triumfator rajdu w kategorii samochodów i motocykli Francuz Stephane Peterhansel i Niemiec Dirk von Zitzewitz. - Oceniam prawdopodobieństwo organizacji imprezy w 2010 roku w Ameryce Południowej na 80 procent. Dlaczego rajd nie mógłby przebiegać w Azji czy na Bliskim Wschodzie czy też w Chinach - powiedział Peterhansel znany w sportowym światku jako "Monsieur Dakar".