Czy Tor Poznań podzieli los kilku innych?
Poznański tor jest rodzynkiem na mapie naszego kraju. Jedynym i jak na razie ostatnim, na jakim mogą się odbywać zawody rangi mistrzowskiej. Ze swoim otwartym, kartingowym torem, ale spełniającymi potrzeby miłośników sportów motorowych pożegnał się już Lublin. Na wybudowanym w 1970 r. daleko poza miastem obiekcie trenowali i ścigali się kartingowcy, motocykliści, drifterzy, a nawet funkcjonariusze policji, którzy doskonalili swoje umiejętności. Hałas jednak zaczął przeszkadzać mieszkańcom nowopowstałych wokół osiedli i tor zamknięto. Nie funkcjonują już podobne do niego tory w Bydgoszczy, Częstochowie, Suwałkach. Na decyzję czeka tor w Gostyniu.
Przy powszechnie słyszanych deklaracjach o poprawie bezpieczeństwa na naszych drogach, na ironię zakrawa fakt likwidacji obiektów, na których można bezpiecznie uczyć się jeździć samochodem lub motocyklem, wziąć udział w zawodach i zapewnić sobie adrenalinę w miejscu innym, niż ulica. A może zwyczajnie nie potrzebujemy się już uczyć, poprawiać, trenować, ścigać, zdobywać laurów i święcić triumfy za kierownicami pojazdów z biało-czerwoną na bocznej szybie?
Borys Czyżewski