Bezprawne mandaty za przekroczenie prędkości
Bezprawne karanie mandatami kierowców za przekroczenie prędkości po upływie ustawowego terminu - to jedno z uchybień, jakie stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli, sprawdzając działanie straży miejskiej i gminnej korzystających z fotoradarów.
Jak poinformował w niedzielę wieczorem PAP rzecznik NIK Paweł Biedziak, wśród wykrytych nieprawidłowości, oprócz karania mandatami po ustawowym terminie, są też m.in.: karanie właścicieli samochodów za niewskazanie osoby, której powierzyli pojazd oraz pozyskiwanie przez samorządy z tego tytułu dochodów, które powinny zasilić budżet państwa.
Pierwsze przenośne fotoradary pojawiły się na polskich drogach w 2003 r., w 2010 roku było ich już ok. 300. Połowa z nich należała do policji, z pozostałych korzystała straż miejska i firmy prywatne. Władze samorządowe, które nie miały pieniędzy na zakup takich urządzeń, zawierały umowy z prywatnymi firmami na ich dzierżawę lub użyczenie. Taki proceder dotyczył prawie połowy skontrolowanych urzędów.
Wpływy z mandatów nałożonych przez strażników za zarejestrowane wykroczenia drogowe stanowią dochody gminy. Ale w przypadku przekazania sprawy do innych organów niż samorządowe np. sądu, pieniądze z grzywny trafiały do budżetu państwa. Taki stan rzeczy zachęcał strażników do nadużyć - stwierdzili kontrolerzy Izby.
Wykryli oni, że powszechną praktyką było karanie kierowców mandatami po upływie 30 dni od dnia wykroczenia, zamiast kierowania do sądu wniosku o ukaranie. Funkcjonariusze straży obliczali bowiem ustawowy termin nie od daty ujawnienia wykroczenia, tylko od ustalenia sprawcy wykroczenia. Takie praktyki stwierdzono w ponad 60 proc. skontrolowanych urzędów. Przykładowo w Gminie Kobylnica w ten sposób ukarano 386 kierowców spośród 867 analizowanych przypadków.
"Prokurator Generalny wypełniając dyspozycje art. 2 ustawy o prokuraturze powinien zażądać na podstawie art. 101 § 1 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, tj. z urzędu, wszczęcia postępowań w sprawach grzywien nałożonych za czyny niebędące wykroczeniami w celu ich uchylenia przez sąd" - napisano w raporcie.
Kontrolerzy NIK ustalili także, że funkcjonariusze straży przekraczali swoje uprawnienia, nakładając nielegalnie grzywny na właścicieli lub posiadaczy samochodów za nieujawnienie na żądanie strażnika osoby, której powierzyli pojazd w chwili popełnienia wykroczenia. W takich przypadkach straż odstępowała od ustalenia sprawcy wykroczenia zarejestrowanego przez fotoradar, nie występowała również do policji o jego ściganie.
Według NIK w ten sposób samorządy uzyskiwały nienależne korzyści. Skala tego zjawiska była olbrzymia. Izba ocenia, że w latach 2009-2010 straże gminne i miejskie w całym kraju nałożyły ok. miliona mandatów. Wysokość średniej grzywny to 300 zł, co daje łączną kwotę ok. 300 mln zł, która nie wpłynęła do budżetu państwa. Np. straż gminna w Kobylnicy tylko w 2010 r. nałożyła 15 466 grzywien, z których - do czasu kontroli NIK - zapłacono 13 473.
Przyczynę nielegalnego nakładania grzywien na właścicieli samochodów kontrolerzy upatrują nie tyle w nieznajomości przez strażników zakresu swoich uprawnień, ale przede wszystkim w dążeniu do uzyskania jak największych wpływów zwiększających dochody gminy. Świadczy o tym m.in. fakt, że samorządy w swoich planach budżetowych zakładały wielomilionowe wpływy z mandatów. I tak gmina Kobylnica w uchwale budżetowej na 2010 r. zaplanowała 7 mln zł dochodów z "grzywien, mandatów i innych kar pieniężnych dla osób fizycznych" przy całkowitych planowanych dochodach gminy w wysokości 41,7 mln zł.
NIK stwierdziła, że mimo, iż straże gminne i miejskie mają szerokie uprawnienia do zapewnienia porządku publicznego, to nadmiernie koncentrują swoje działania na ujawnianiu wykroczeń komunikacyjnych, co w większości nie przekłada się na poprawę bezpieczeństwa na drogach.
W latach 2009-2010 udział mandatów nałożonych w wyniku kontroli ruchu drogowego w stosunku do wartości wszystkich mandatów nałożonych przez strażników wyniósł np. w gminie Pelpin 98,7 proc., a w gminie Kobylnica 99,9 proc.
W ocenie NIK, "działania funkcjonariuszy straży spowodowały utratę zaufania obywateli do administracji publicznej". - Dlatego też wojewodowie powinni sprawować bardziej szczegółowy nadzór nad podległymi im strażami - podkreślił Biedziak. sj