Kolejny tydzień przyniósł nam kolejną odsłonę wielkiej krucjaty Rubensa Barrichello przeciwko Ferrari. Tym razem Brazylijczyk zaatakował Michaela Schumachera za zachowanie podczas... wyścigu gokartów.
Obaj kierowcy zostali zaproszeni przez Felipe Massę na coroczny "Wyścig Gwiazd", charytatywną imprezę z której zyski miały być przekazane na pomoc ofiarom lawin błotnych w Brazylii. Barrichello oraz Massa okazali się najlepsi, jednak były kierowca Ferrari po raz koeljny zaatakował swojego byłego kolegę z zespołu.
- Schumacher sprawiał wrażenie, jakby był na wojnie. Może zapomniał, że jest w Brazylii - ironizował Barrichello nawiązując do postawy Niemca na torze gokartowym. Na reakcję Schumachera nie trzeba było długo czekać. Siedmiokrotny mistrz świata skomentował tę sytuację na łamach _ Bilda _.
- To cały on. Narzeka bez względu na to czy wygrał czy przegrał - powiedział Schumacher.
To nie pierwsza utarczka słowna obu kierowców w ostatnim czasie. Wszystko zaczęło się od incydentu podczas imprezy w Brazylii, kiedy Barrichello śpiewał wraz z Felipe Massą obraźliwe piosenki pod adresem Niemca. Następnie były kierowca Ferrari zapowiedział, że ujawni fakty dotyczące jego pobytu w Ferrari. Barrichello m.in. wyznał na łamach prasy, że grożono mu zwolnieniem z pracy jeśli nie przepuści Schumachera w pamiętnym wyścigu o Grand Prix Australii w 2002 roku.
- Żaden kontrakt ani umowa nie zakazuje ci jechać szybko - ripostował z kolei Schumacher.
- Osobiście nic do niego nie mam. Jest wspaniałym kierowcą, ale to co mówiłem było prawdą - powiedział o Niemcu Barrichello. - Chciałem tylko podkreślić, że w innych okolicznościach w barwach Ferrari mogłem dla Brazylii osiągnąć więcej - dodał.
Rzecznik prasowy Ferrari odmawia komentarza do całej sprawy.
_ RAF _