Polskie drogi należą do najbardziej niebezpiecznych w Unii Europejskiej. Za taki stan rzeczy odpowiadają nie tylko kierowcy, ale też stan rozwoju infrastruktury. Jednym z pomysłów na ograniczenie liczby wypadków jest rozdzielenie pasów ruchu w przeciwnych kierunkach. Problem w tym, że takie rozwiązanie pojawiło się na drogach o jednym pasie.
Na drodze krajowej nr 10 pomiędzy Stargardem Szczecińskim i Szczecinem, a dokładniej na sześciokilometrowej obwodnicy Kobylanki, Morzyczyna i Zieleniewa, pojawiła się bariera oddzielająca pasy ruchu, informuje gazetaprawna.pl. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wykonane ze stalowych lin ograniczenia znalazły się na jednojezdniowej, dwukierunkowej trasie. Do tej pory takie rozwiązania stosowano jedynie na krótkich, wyjątkowo niebezpiecznych fragmentach jezdni, np. w okolicy Ostródy na DK nr 7 czy na zakopiance w Lubieniu. Oznacza to, że jeżeli kierowcy trafią na jadący przed nimi ciągnik, będą musieli jechać za nim aż do końca przegrody. Skąd więc pomysł na takie rozwiązanie?
Niedokładna kopia wzoru
Szwedzi uchodzą za wzór pod względem organizacji ruchu i kultury jazdy. Mała liczba wypadków wynika tam nie tyle z bardzo rozbudowanej sieci autostrad, ile z rozważnego budowania dróg o niższym standardzie. Jednym ze szwedzkich sposobów na ograniczenie liczby wypadków czołowych i przypadków najechania z dużą prędkością na tył pojazdu czekającego na możliwość skrętu w lewo, od lat jest stosowanie dróg typu „2+1” z barierami pomiędzy pasami wiodącymi w przeciwnych kierunkach. W myśl tej filozofii budowania dwukierunkowa droga posiada dwa pasy w jedną stronę i jeden w drugą. Odcinki te występują naprzemiennie, co oznacza, że podróżujący nią kierowcy przez kilka kilometrów mają do dyspozycji dwa pasy, ale potem muszą zjechać na jeden. Wówczas to jadący z naprzeciwka poruszają się po dwóch pasach.
Niestety w przypadku drogi krajowej nr 10 z modelu „2+1” zostały jedynie przegrody oddzielające ruch w przeciwnych kierunkach. To gwarantuje obniżenie tempa jazdy, zwłaszcza, gdy trafimy na wolny pojazd, którego po prostu nie będzie można wyprzedzić. Na pierwszym miejscu postanowiono jednak postawić ludzkie życie. Jak pokazuje statystyka za rok 2013, do wypadków śmiertelnych najczęściej dochodzi poza terenem zabudowanym, na prostych odcinkach dróg. Zdarzenia te często są skutkiem nieprzemyślanego wyprzedzania. Czy w związku z tym należy spodziewać się lawinowego wzrostu liczby dróg „1+1”, na których stosowane będą bariery pomiędzy pasami?
Polska bierze przykład
Proponowany przez Najwyższą Izbę Kontroli i Bank Światowy system zmiany infrastruktury drogowej w Polsce obejmuje nie tylko tworzenie autostrad i dróg szybkiego ruchu, ale też przebudowę już istniejących tras krajowych zgodnie ze szwedzkimi standardami. Eksperci uznają, że każda jednojezdniowa, dwukierunkowa droga o szerokości przynajmniej 13 metrów może zostać dostosowana do systemu „2+1”. Wystarczy zmienić oznakowanie poziome, a między pasami ustawić barierki. W Polsce wiele jest dróg spełniających warunek minimalnej szerokości. Obecnie posiadają one po jednym pasie w każdym kierunku oraz pobocza po obu stronach. Wiele wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości część z nich zostanie przebudowana.
W miejscach szczególnie niebezpiecznych, gdzie dochodzi do większej liczby wypadków czołowych, mogą powstawać odcinki „1+1” z barierami. Pozostaje pytanie o ich maksymalną długość.
tb/sj/tb, moto.wp.pl