Accord 2.4l Executive - test
None
Dystyngowana bestia
Ostre linie niska, szeroka i przysadzista sylwetka, do tego osiemnastocalowe koła i biały kolor - to nie auto z amerykańskiego teledysku tylko japoński pomysł na limuzynę klasy średniej.
Dystyngowana bestia
Lifting jakiemu poddano auto wyszedł mu na dobre. Już na pierwszy rzut oka widać, że samochód wygląda bardziej zadziornie od poprzednika.
Dystyngowana bestia
Charaktery dodają mu niewątpliwie przedni oraz tylny zderzak, przez producenta nazwany jako sportowy czy niewielki spoiler na klapie dużego bagażnika - 462 litry.
Dystyngowana bestia
Jednak delikatne przeróbki stylistyczne karoserii auta to nie wszystko. Accord otrzymał całkowicie nową płytę podłogową. Dzięki niej oraz zwiększonemu rozstawowi kół i osi wnętrze auta jest bardziej przestronne od poprzedniczki. Również dzięki nowym nastawom ta mierząca prawie pięć merów limuzyna prowadzi się pewnie i stabilnie.
Dystyngowana bestia
Kokpit jest zaprojektowany nowocześnie i z polotem. Pozorny chaos już po chwili nabiera sensu i przejrzystości.
Dystyngowana bestia
Niestety obsługa niektórych systemów może przysporzyć kłopotu, zawłaszcza osobom nie znającym języka angielskiego. Chodzi między innymi o podłączenie telefonu przez Bluetooth.
Dystyngowana bestia
Miejsca w kabinie jest dość dla czterech dorosłych osób. Dzięki dużym i wygodnym fotelom oraz głębokiej tylnej kanapie każda podróż upłynie wygodnie. W wersji Executive jazdę umili dodatkowo bardzo dobry zestaw audio z 10 głośnikami oraz zmieniarką na sześć płyt CD.