Jakub Przygoński miał na trasie poniedziałkowego etapu Abu Dhabi Desert Challenge, pierwszej eliminacji mistrzostw świata w rajdach terenowych FIM, problemy techniczne. Motocyklista Orlen Teamu stracił do zwycięzcy Seana Gaugaina z RPA ponad dwie godziny.
Trasa poniedziałkowego etapu Moreeb - Moreeb miała 386 km długości w tym 305 km odcinka specjalnego. W motocyklu Polaka awarii uległ regulator napięcia, silnik zgasł i przez ponad 1,5 godziny nie dało się go uruchomić.
Dzięki pomocy pozostałych zawodników zespołu Jacka Czachora, Marka Dąbrowskiego i Marka Świderskiego awarię częściowo usunięto i Przygoński ponownie ruszył na trasę. Daleko jednak nie dojechał, jego motocykl ponownie odmówił posłuszeństwa. Konieczna była wymiana akumulatora, który dostał od Świderskiego.
- To był zwariowany odcinek, początkowo jechałem naprawdę bardzo szybko. Nagle w moim motocyklu popsuła się elektryka, silnik zgasł. W uruchomieniu motoru długo pomagali mi Jacek Czachor i Marek Dąbrowski. Gdy nadjechał Marek Świderski poprosiłem go o zamianę akumulatorów. Zgodził się, za co chciałbym mu serdecznie podziękować - powiedział na mecie Przygoński, który ostatecznie zajął na etapie 42. miejsce ze stratą prawie dwóch godzin do Seana Gaugaina.
Na szczęście takich problemów nie mieli pozostali Polacy. Kapitan zespołu Jacek Czachor był na etapie dziewiąty i w klasyfikacji do mistrzostw świata jest czwarty. Marek Dąbrowski zameldował się na mecie na 18. pozycji i jest szósty.
Liderem jest nadal Hiszpan Marc Coma, który w poniedziałek zajął piąte miejsce tracąc do motocyklisty z RPA 14.09. Jadący quadem Rafał Sonik był w klasyfikacji generalnej etapu 14. - strata 48,44.