8 mln aut do naprawy
Kłopoty z pedałem gazu spowodowały, że Toyota wstrzymała sprzedaż aż ośmiu modeli aut. Do tego zanosi się, że od początku lutego wstrzyma również produkcję. Całe zamieszanie może się skończyć przywołaniem aż 8 mln samochodów do serwisów.
Jeszcze w październiku 2009 r., świat obiegła informacja o wadliwym montażu dywanika, który mógł blokować pedał gazu wciśnięty do podłogi. Ta usterka była powodem kilku wypadków na terenie USA. Wtedy akcja przywoławcza dotyczyła niespełna 4 mln aut i była największą tego typu akcją za oceanem. Tym razem sprawa również dotyczy pedału gazu.
- _ Chodzi o wadliwy mechanizm powrotny pedału gazu _ - wyjaśnia Robert Mularczyk z Toyota Motor Poland. - _ Wada polega na zbyt powolnym powrocie pedału do pozycji neutralnej. _
Jak podaje japoński producent sprawa nie dotyczy wszystkich egzemplarzy marki. Kontroli zostaną poddane modele RAV4 (2009 - 2010), Corolla (2009 - 2010), Matrix (2009 - 2010), Avalon (2005 - 2010), Camry (2007 - 2010), Highlander (2010), Tundra (2007 - 2010) oraz Sequoia (2008 - 2010). Pierwszą konsekwencją jest wstrzymanie sprzedaży wszystkich modeli objętych akcją przywoławczą. Firma również nie wyklucza czasowego wstrzymania produkcji tych aut.
Jak zapewniają nas przedstawiciele Toyoty w Polsce, kłopoty nie dotyczą europejskich modeli firmy. - _ Nawet jeśli auta tak samo się nazywają, to większość podzespołów różni się od tych, które dostępne są w Europie _ - wyjaśnia Mularczyk. -_ Mimo to, nasi koledzy w europejskiej centrali dokładnie sprawdzają wszystkie nasze modele. _
Jednak po sieci krążą plotki, że sytuacja może również dotyczyć starego kontynenty. Z tego właśnie powodu japońscy specjaliści dokładnie badają wadliwe elementy.
Kłopot maja jednak kierowcy, którzy zdecydowali się sprowadzić któryś z felernych modeli. Jak się okazuje auto, które jest na gwarancji w USA nie jest nią objęte w Europie. Jak jednak zapewniają nas przedstawiciele producenta, każdy mechanik Toyoty będzie w stanie ocenić czy auto ma usterkę.
- _ Niestety nie mamy jeszcze instrukcji postępowania, ale zapewniam, że nikogo nie odeślemy z kwitkiem _ - dodaje Mularczyk.
Jak podają analitycy agencji Reuters, wstrzymanie produkcji na jeden miesiąc może kosztować Toyotę nawet pół miliarda dolarów. Straty firma odnotowała również na tokijskiej giełdzie. Akcje firmy spadły o ponad 4 proc.
Dlaczego największa firma motoryzacyjna świata pozwoliła sobie na tak poważne potknięcie? Częste głosy specjalistów skłaniają się na zbyt dużym przyroście produkcji, a przy zmianie skali kłopoty mogą się zdarzyć każdemu. Jednak tak poważne usterki mogą wepchnąć firmę w jeszcze większe kłopoty niż ubiegłoroczna zapaść na rynku.
Jakub Wielicki