Ssang Yong Korando: nowe rozdanie
Koreańska marka Ssang Yong zdecydowała się na nowe otwarcie na rynku europejskim. Czy firma, która zasłynęła z najbrzydszych i nie najnowocześniejszych samochodów ma jeszcze szansę na odniesienie sukcesu?
Chyba największą piętą achillesową Ssang Yonga był wygląd. Stylistyka samochodów tej marki była w najlepszym przypadku przestarzała, a na przykład w modelu Actyon wręcz odstraszająca potencjalnych klientów. Koreańczycy jednak wreszcie zrozumieli swój błąd i tym razem sięgnęli po projekt samego Giugiaro. Dzięki temu wygląd samochodu zarówno w środku, jak i na zewnątrz odwołuje się do najnowszych trendów. Niestety drugą stroną medalu jest to, że bryła nowego Korando niczym się nie wyróżnia wśród bardzo już rozbudowanego rynku małych SUV-ów.
Podobnie sytuacja wygląda we wnętrzu. Jest ono zdecydowanym krokiem na przód, ale tylko dzięki temu, że jest typowe. Wydaje się, że Koreańczycy przyjrzeli się konkurencji, wyciągnęli średnią i tak powstało wnętrze najnowszego modelu. Niekoniecznie oznacza to coś złego, jednak dla firmy chcącej zdobywać rynek może być niewystarczające.
Ssang Yong stara się zerwać z istniejącym obrazem marki. Z tego powodu najnowsza generacja Korando jest zupełnie nowym samochodem, który został zaprojektowany od podstaw. Oprócz zmienionej stylistyki również strona techniczna ma być nowoczesna i konkurencyjna. Na razie w ofercie znajduje się tylko dwulitrowy diesel o mocy 175KM i momencie obrotowym 360Nm, jednak producent zapowiedział, że niedługo dołączy do niego jednostka benzynowa. Jak tłumaczy Ssang Yong jest to zupełnie nowy silnik Diesla, który został zaprojektowany specjalnie dla tego modelu. Dzięki zastosowaniu technologii E-VGT (elektrycznie sterowanej turbosprężarce o zmiennej geometrii) w nowym Korando tzw. efekt „turbo dziury” został znacząco zmniejszony.
* TUTAJ ZOBACZYSZ WIĘCEJ ZDJĘĆ NOWEGO KORANDO * Inżynierowie z Ssang Yonga starali się zmniejszyć masę samochodu, która przy zastosowaniu manualnej skrzyni biegów i napędu na jedną oś wynosi 1591kg. Jak podaje producent, dzięki temu i zastosowaniu nowoczesnych rozwiązań przy projektowaniu silnika, Korando ma palić w cyklu mieszanym tylko nieco powyżej 6 litrów na 100 kilometrów.
Nie należy zapominać, że mimo, iż Korando jest SUV-em, to Ssang Yong od dawna pretenduje do grona producentów prawdziwych samochodów terenowych. Z tego powodu może zaskakiwać fakt, że nawet w najdroższej wersji wyposażeniowej napęd 4x4 kosztuje 7 000 zł. Taka dziwna niekonsekwencja dotyczy całego wyposażenia. W podstawowej wersji wyposażenia nie otrzymamy elektrycznych szyb, czy świateł przeciwmgielnych, ale za to samochód będzie wyposażony w Bluetooth i sterowanie radiem z kierownicy.
Właściwości terenowe nowego Korando też nie odbiegają od normy prezentowanej przez konkurencję. Dzięki odpowiedniemu prześwitowi, czy asystentowi ruszania na podjeździe samochód poradzi sobie poza asfaltem, jednak w żadnym wypadku nie jest to prawdziwe auto terenowe. Na drodze Korando przyspiesza do 100km/h w 10 sekund (10,8s dla skrzyni automatycznej) i osiąga 179km/h (186km/h dla automatu).
* TUTAJ ZOBACZYSZ WIĘCEJ ZDJĘĆ NOWEGO KORANDO * Biorąc pod uwagę silnik i wyposażenie, ceny (zaczynające się od niecałych 87 tysięcy złotych) są bardzo zbliżone do konkurencji takiej jak Hyundai i Kia. Niestety brak tańszej wersji benzynowej może być dużym problemem dla koreańskiej firmy. Dodatkowo powstaje pytanie, czy na rynku jest jeszcze miejsce na kolejny taki sam samochód. Zarówno pod względem wyglądu, jak i możliwości technicznych nowe Korando niczym się nie wyróżnia. Może to oznaczać, że mimo stworzenia naprawdę niezłego i konkurencyjnego samochodu Ssang Yong będzie miał problem z jego sprzedażą. Szczególnie z powodu nienajlepszych skojarzeń jakie wywołuje ta marka powstaje pytanie, czy klienci potrzebują jeszcze jednej, niczym się nie wyróżniającej propozycji.
sj