Zniszczył samochód w salonie, bo odmówiono mu znaleźnego
Przedstawiciel handlowy w salonie nie zawsze daje nam to, czego oczekujemy. Zazwyczaj chodzi o rabat bądź gratisowe akcesorium lub gadżet. 27-latek ze stanu Montana chciał otrzymać nagrodę za przyniesienie do punktu dealerskiego znalezionych na chodniku kluczyków od samochodu. Gdy jej nie dostał, zachował się w sposób niespodziewany.
Do zdarzenia doszło w zeszły czwartek, ale sprawa zdobyła popularność w mediach społecznościowcyh dopiero w tym tygodniu. Dokumenty sądowe relacjonują sprawę z perspektywy pracownika salonu. Podobno Bryce Steven Boos ze złości uderzył stojący w salonie samochód, a następnie roztarł swoje odchody na całej jego długości. Na miejsce zdarzenia przyjechała policja. Mężczyzna przyznał się do wyrządzenia szkód, choć twierdził, że jego działania były zupełnie legalne i racjonalne.
Został zatrzymany i wsadzony do radiowozu, gdzie zaczął mocno protestować. Według relacji policjanta Boos uderzał natarczywie głową w szybę, a gdy poproszono go o opuszczenie pojazdu – odmówił. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Mężczyzna może spędzić w więzieniu nawet 11 lat i grozi mu grzywna w wysokości do 51 500 dolarów (równowartość około 185 tysięcy złotych).
Nie zostało upublicznione, w salonie jakiej marki doszło do opisywanej sytuacji.