Zderzenie z dzikim zwierzęciem: jak odzyskać pieniądze?
| [
]( http://www.omega-kancelaria.pl/ ) |
| --- | Lato to okres wzmożonego ruchu. Niestety, podróżują nie tylko ludzie, ale i zwierzęta. Te potrafią w razie zderzenia wyrządzić poważne szkody. Jeśli do niego dojdzie, stajemy przed trudnym zadaniem odzyskania pieniędzy za powstałe straty. Jak się do tego zabrać?
Kodeks cywilny mówi, że - w myśl art. 415 - do naprawienia szkody obowiązany jest ten, kto ją wyrządził innej osobie na skutek swojego działania lub zaniechania. Czy jednak można znaleźć odpowiedzialnego za zderzenie ze zwierzęciem leśnym? W pewnych sytuacjach, owszem. Poszkodowani w wypadkach drogowych z udziałem dzikich zwierząt powinni skierować roszczenie o naprawienie szkody do zarządcy drogi lub dzierżawcy, ewentualnie zarządcy, obwodu łowieckiego. Dlaczego właśnie do nich? Dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego, gospodarując populacjami zwierzyny, zobowiązani są do utrzymywania dla niej korytarzy ekologicznych oraz do jej ochrony przed zagrożeniem ruchu pojazdów samochodowych na drogach krajowych i wojewódzkich. Natomiast na zarządcy drogi, zgodnie z przepisami ustawy z 21 marca 1985 roku o drogach publicznych, ciąży obowiązek ostrzegania kierujących o występowaniu na określonych jej odcinkach dzikiej zwierzyny. Tam, gdzie istnieje realne ryzyko napotkania ich na drodze, powinien pojawić się znak
A - 18 b - "uwaga dzikie zwierzęta".
W przypadku, gdy zarządca drogi nie wywiąże się z tego obowiązku, to znaczy nie ma znaku, a kolizja z dzikim zwierzęciem miała miejsce na obszarze, który uzasadniałby jego ustawienie, po stronie zarządcy powstaje odpowiedzialność odszkodowawcza. Należy jednak pamiętać, że to na poszkodowanym ciąży obowiązek udowodnienia szkody, winy oraz związku przyczynowego między zdarzeniem wywołującym szkodę, a działaniem lub zaniechaniem zarządcy. Dlatego w interesie poszkodowanego jest, by zgromadzić jak najwięcej dowodów w sprawie: wezwać policję, która sporządzi stosowną notatkę, spisać dane świadków zdarzenia, wykonać zdjęcia dokumentujące brak odpowiednich znaków ostrzegających przed dzikimi zwierzętami - tyle można zrobić na miejscu. Potem pozostaje uzyskać informację z kół łowieckich o miejscach przemieszczania się dzikich zwierząt, potwierdzić, że na odcinku drogi, na którym doszło do zdarzenia, miały wcześniej miejsce podobne wypadki, a co za tym idzie, że nie jest to zdarzenie incydentalne, a mimo to zarządca
drogi nie podjął żadnych działań zmierzających do postawienia na tym obszarze znaku ostrzegawczego.
Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 19 kwietnia 1974 roku (II CR 157/74): "Skarb Państwa nie ponosi odpowiedzialności za powstałą na drodze ruchu publicznego szkodę, w wyniku zderzenia się zwierzęcia, żyjącego w stanie wolnym, z mechanicznym środkiem komunikacji, gdy do zderzenia doszło poza obszarem, którego charakter uzasadniałby ustawienie ostrzegającego znaku drogowego". Zatem odpowiedzialność zarządcy drogi będzie miała miejsce tylko wtedy, gdy udowodnimy, że do kolizji z dzikim zwierzęciem doszło w miejscu, w którym na skutek zaniedbań zarządcy drogi - znak A 18 b nie został usytuowany, choć powinien, na co wskazywałyby, np. informacje płynące od kół łowieckich, iż dany obszar należy odpowiednio oznakować z przyczyny stałych migracji dzikich zwierząt.
Jeśli do zdarzenia dojdzie na odcinku drogi prawidłowo oznakowanej, należy liczyć się z tym, iż uzyskanie odszkodowania będzie wręcz niemożliwe. W takim wypadku, gdy poszkodowany nie ma wykupionego autocasco, sam poniesienie koszty likwidacji szkody.
Łukasz Pietruczuk,Omega Kancelarie Prawne
tb, moto.wp.pl
Inne porady Kancelarii Prawnych Omega, www.omega-kancelaria.pl: Kolizja z obcokrajowcem i co dalej?