Powrót do korzeni
Oglądając amerykańskie filmy z lat 60-80., nie sposób opędzić się od podobnych maszyn. Każdy wolny strzelec przemierzający bezkresne autostrady, wzbudzał zainteresowanie właśnie czymś definiowanym dziś jako klasyk. Yamaha planuje mocnym akcentem zaistnieć w tym wymagającym i nie znoszącym kompromisów segmencie. XV950 nie zachwyca mocą silnika, jakością wykonania, czy też mało konkurencyjną ceną względem segmentowych wyjadaczy. Ma za to szereg zalet przyćmiewających wady i zdolnych przekonać malkontentów.
Dla zdecydowanej większości kluczową rolę odgrywa prezencja, a uroku temu motocyklowi odmówić nie można. Prosta forma naznaczona odlewanymi kołami uzupełniającymi się z czarnym lakierem, akcesoryjnym wydechem Akrapovica, a także nisko zamontowanym siodłem, wzbudza pozytywne odczucia. Zgodnie z przyjętymi kanonami sztuki produkcyjnej, Bolt ma wszystko na wierzchu. Brak jakichkolwiek osłon stanowi jego poważny atut. Otaczając silnik nogami mamy poczucie jedności z maszyną, a nisko zamocowane siedzisko ułatwi jazdę niewysokim jeźdźcom. Dziwi natomiast okrągły panel z osłonką przeciwsłoneczną, wyświetlający jedynie aktualną prędkość, czas i rezerwę paliwa. Zdecydowanie lepiej wyglądałby analogowy wskaźnik.